Wielkie porównanie kominiarek z membranami (kominiarki zimowe). Aktualizacja: 28.02.2010 - Motogen.pl

Istnieją także kominiarki zintegrowane z kołnierzem, które zazwyczaj z przodu mają wszytą membranę, nieprzepuszczającą wiatru.  Sprawdziliśmy w akcji kilka kominiarek tego typu – od najtańszej po najdroższą.

Kominiarki z membraną można znaleźć m.in. w katalogach takich firm, jak: Alpinestars, Knox, Oxford, Metro, Spark, Bikers i paru innych. Mogłoby się wydawać, że to tylko kominiarka – produkt prosty, jak konstrukcja cepa. Czym takie czepki mogą się różnić między sobą? Ano różnią się niemal wszystkim – użytymi materiałami, membraną, krojem, jakością wykonania no i, oczywiście, ceną. Nie zawężaliśmy testów do konkretnego przedziału cenowego – testowane akcesoria pochodzą z różnych półek cenowych i jakościowych. Dzięki temu można stwierdzić, czy naprawdę warto zapłacić więcej, a jeśli tak, to ile się zyska na jakości. Najtańsza testowana kominiarka kosztuje ok. 25 zł, najdroższa ponad 180 zł. Spora różnica, prawda?

Po co to?

Niektórzy mogą zapytać, jaki jest w ogóle sens kupowania takiej kominiarki, skoro można wziąć zwykłą, taką jak na lato, i założyć kołnierz. Jeśli masz już sprawdzony kołnierz, to całkiem dobre wyjście. Przynajmniej zanim zrobi się naprawdę bardzo zimno. Kominiarki z membraną mają tę przewagę, że zazwyczaj chronią przed przewianiem i chłodem nie tylko szyję, ale też podbródek, a nawet brodę i usta, które są cały czas owiewane przez wiatr, dostający się pod kask. Niektóre kominiarki osłaniają sam podbródek i usta, a część zakrywa dodatkowo nos – do wyboru, do koloru. Takie połączenie kominiarki z kołnierzem jest popularne także w sportach zimowych – np. w narciarstwie i snowboardzie.


Alternatywą dla kominiarek z kołnierzem są specjalne maski motocyklowe, zrobione zazwyczaj z neoprenu. Maska ma jednak jedną, podstawową wadę – zazwyczaj niewygodnie się ją zakłada pod kask integralny. Jeśli masz dobrze dobrany rozmiar kasku, to maska będzie się zsuwała w dół przy jego zakładaniu – trzeba ją przytrzymywać i poprawiać, co potrafi być bardzo uciążliwe. Nie ma problemu, jeśli masz kask szczękowy albo otwarty – w nich ewentualne poprawienie maski jest bezproblemowe i zajmuje tylko sekundę. Posiadacze integrali powinni być jednak bardziej zadowoleni z kominiarek.

Jak testowano?

Kominiarki były testowane pod kątem jazdy szosowej. Część testowanych modeli lepiej sprawdziłaby się np. podczas jazdy crossem albo quadem, ale nie to było ważne podczas testu, tylko jazda szosowa w naprawdę mroźne dni. Kominiarki zostały sprawdzone w różnych warunkach pogodowych. Temperatura zazwyczaj wahała się w przedziale 0–10°C, przy czym zazwyczaj było bliżej zera, a czasami nawet „na minusie”.


Na starcie publikujemy testy dwóch kominiarek. Po niedługim czasie artykuł ten zostanie wzbogacony o kolejne testy.
 

Spis treści:
Strona 01 – Wstęp
Strona 02 – Kominiarka Alpinestars Winter Balaclava
Strona 03 – Kominiarka Alpinestars Tourning Winter Balaclava
Strona 04 – Kominiarka Bikers ST Wind Plus
Strona 05 – Kominiarka Rukka Windstopper Hood Coolmax & Thermolite
Strona 06 – Kominiarka Cold Killers Hot Hood

Strona 07 – Kominiarka Oxford ChillOut
Strona 08 – Kominiarka Spark Lancilotto
Strona 09 – Kominiarka Polandex MBP M 03 Cz
Strona 10 – Kominiarka Metro BST

 

 Alpinestars Winter Balaclava

 

Alpinestars – jakość sama w sobie. Chyba mało kto nie słyszał o tej firmie. Wiele osób kojarzy ją z high-endowymi akcesoriami – wysokiej jakości kombinezony, buty i rękawice są domeną tej marki. Po kominiarce z logiem gwiazdy „Alpiny” spodziewałem się naprawdę porządnego produktu. Cena sugeruje, że jakościowo ta kominiarka jest w samej czołówce – ok. 140 zł to już spora kwota.

Jej wygląd przyciąga uwagę – wszechobecne czerwone szwy od razu rzucają się w oczy. Kominiarka ta  zasłania membraną także usta oraz nos. Wielki kołnierz, który jest symetryczny – zarówno z przodu, jak i z tyłu ma taką samą wielkość. Ramiona również są przykryte kołnierzem, co jest rzadkością. Pod tym względem ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Ta część kołnierza, która znajduje się pod kurtką posiada ocieplenie z polaru. Kominiarka „właściwa” jest wykonana z cienkiego, rozciągliwego materiału. Rozmiar jest uniwersalny, ale osobom, których wielkość głowy jest mniejsza niż „M”, nie będzie idealnie przylegała do twarzy.


To, co już na wstępie mnie rozczarowało, to bardzo oszczędne stosowanie membrany – posiada ją jedynie część kołnierza. Element zakrywający szyję jest jej całkowicie pozbawiony! Co więcej, nie ma tam nawet żadnego ocieplającego materiału. Mamy więc do czynienia z kominiarką, która, przynajmniej teoretycznie, wszystko świetnie osłania poza tym, co w tej chwili jest dla nas najważniejsze…

Praktyka

Jak się okazało w praktyce, przy niskich temperaturach kominiarka Alpinestars Winter Balaclava zawiodła. Jak już wcześniej wspominałem, na szyi, która jest najbardziej narażona na podmuchy wiatru, zamiast membrany zastosowano bardzo cienki materiał. Dzięki temu zimą założenie pod testowaną kominiarkę zwykłego kołnierza staje się koniecznością. Co prawda można starać się podciągnąć membranę z klatki piersiowej jak najwyżej, żeby zakryła szyję, jednak nie przyniesie to zamierzonego efektu – powierzchnia przewiewnego materiału jest zbyt duża. Na uszach znajdują się panele siatkowe. Takie rozwiązanie może być wadą, jeśli jeździsz w kasku z bardzo dobrą wentylacją (siatkę na uszach stosuje się raczej w modelach letnich, a nie zimowych). W klatkę piersiową nie jest zimno – w tym miejscu kołnierz sprawdza się bardzo dobrze. Gruby polar grzeje jak należy, a ze względu na rozmiar kołnierza nie ma mowy, żeby niechcący „wyskoczył” spod kurtki np. w trakcie kręcenia głową na skrzyżowaniu (niestety, w wielu produktach konkurencji jest to dokuczliwe).


To, co mi najbardziej przypadło do gustu w kominiarce Alpinestarsa, to jej krój. Wycięcie na nos rozwiązano w taki sposób, żeby wydychane powietrze skierowane było od razu poza kominiarkę (a nie tak jak np. w testowanej kominiarce Oxforda lub Cold Killers – na twarz), ale jednocześnie cały nos i usta pozostają zakryte. Zaletą jest też możliwość szybkiego ściągnięcia kominiarki w taki sposób, jak ściąga się kaptur (nie trzeba za każdym razem odpinać kurtki i wyciągać kołnierza). Nie zaliczam tego jednak do plusów, ponieważ po jakimś czasie od takiego ściągania puściły czarne szwy znajdujące się na wysokości oczu.

 

Wykonanie, które na początku wydawało się świetne, jak się okazuje, stoi na średnim poziomie – czerwone szwy po starciu z licznymi rzepami kombinezonu czy rękawic zaczynają prezentować się  co najwyżej średnio. Logo Alpinestars również z biegiem czasu mocno się zniszczyło. Jeśli często ściągasz kominiarkę zsuwając ją na szyję, to, jak już wspomniałem, mogą puszczać szwy.

Podsumowanie

Przez brak membrany na szyi kominiarka nie spełnia w pełni swojej funkcji – w prawdziwie zimową pogodę i tak będzie trzeba zakładać dodatkowy kołnierz. Do tego trzeba unikać wkładania jej do kasku razem z rękawicami – rzepy są jej wielkim wrogiem! Odniosłem wrażenie, że to produkt nadający się bardziej pod kaski crossowe – twarz jest rewelacyjnie osłonięta. Gdyby na szyi znalazła się membrana, to Alpinestars Winter Balaclava byłaby bardzo dobrą kominiarką, ale w obecnej wersji nie spełnia swojego zadania.

 

PLUSY MINUSY

– świetnie zakrywa nos i usta,
– długi i szeroki kołnierz, zakrywający także ramiona.

 

– brak membrany na szyi,

– uniwersalny rozmiar, nieco zbyt duży na głowy o rozmiarze mniejszym niż M,

– szwy bardzo nie lubią rzepów,

– kiepski stosunek jakości do ceny.

 

 

 Alpinestars Tourning Winter Balaclava

 

Po doświadczeniach z poprzednią kominiarką Alpinestars nowy model Tourning Winter Balaclava zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Chociaż wyglądem nie rzuca się w oczy tak, jak jej starsza siostra, to od strony technicznej wypada znacznie lepiej.

Alpinestars Tourning Winter Balaclava jest nowością na sezon 2009. Już na pierwszy rzut oka widać, że zmieniono design – nowa czapka jest cała czarna (nie ma czerwonych szwów, jak jej poprzedniczka), a białe logotypy Alpinestars zmieniono na ciemnoszare. Zrezygnowano z membrany, która zakrywała nos i wargi oraz dodano niewielki, okrągły otwór na ustach, przez który jest wydychane powietrze.Cena nowej wersji to ok. 180 zł.


Kołnierz jest wykonany z tych samych materiałów i identycznej membrany, co wcześniej, natomiast w górnej części kominiarki użyto innego materiału. Rozmiar pozostał jeden, uniwersalny, ale teraz nawet osobom o rozmiarze kasku XS kominiarka Tourning będzie pasowała. Na szyi wciąż nie ma membrany, ale nie jest to takim problemem, jak wcześniej – cienkiego, rozciągliwego materiału na szyi jest znacznie mniej, przez co bez problemu można dźwignąć kołnierz z membraną tak, żeby zakrywał wszystko jak należy. Zresztą jest przecież jeszcze drugi kołnierz… No właśnie! Model Tourning ma dwa kołnierze – pierwszy z polaru, w którym z przodu na niewielkim obszarze jest wszyta membrana (czyli ten standardowy – dokładnie tak jaki sam, jak w starszym modelu Alpinestars). Drugi kołnierz zaczyna się nieco wyżej i zakrywa całą szyję. Po co aż dwa kołnierze? Ten drugi jest wodoodporny. Kiedy pogoda jest wyjątkowo paskudna – zimno, a do tego leje deszcz, to pierwszy kołnierz wkładasz standardowo pod kurtkę, a drugi zostaje na zewnątrz całkowicie zabezpieczając przed deszczem ściekającym po szyi. Żeby wiatr nie wiał tam, gdzie nie powinien, na końcu kołnierza umieszczono ściągacz, który widać a zdjęciach. Dwa kołnierze przydają się nie tylko na szosie podczas deszczu. Takie rozwiązanie powinni docenić przede wszystkim posiadacze quadów i crossów, dla których jazda po ogromnych, błotnistych kałużach to chleb powszedni. Jednak, jak już we wstępie wspominałem, dla nas liczyła się tylko jazda szosowa w zimową pogodę.

Jedziemy

Z pewnością w tej kominiarce jeździło się o wiele lepiej, niż w poprzedniej wersji. Nie było potrzeby zakładania żadnego dodatkowego ocieplenia na szyję, więc największy minus został wyeliminowany. Brakuje za to membrany na podbródku – chłodne powietrze owiewające twarz, daje się we znaki o wiele bardziej niż w kominiarkach, gdzie wszystko jest osłonięte membraną. Więc jest dobrze, ale mogłoby być jeszcze lepiej. Drugi kołnierz nie przeszkadzał w żaden sposób – nie było nieznośnego trzepotania na wietrze i nie zsuwał się z kurtki. Po dłuższej eksploatacji nowy model nie zestarzał się tak, jak poprzedni. Loga Alpinestars są wykonane inaczej i już się nie niszczą. Niestety, szwy wciąż nie lubią rzepów, jedynie przez czarny kolor nie jest to tak widoczne, jak wcześniej. Wycięcie na twarz zostało nieco powiększone, odsłaniając większą część czoła, dzięki czemu przy zsuwaniu kominiarki na szyję, nie puszczają szwy.

Podsumowanie

Drugi kołnierz to bardzo fajny dodatek, który przyda się zarówno na szosie, jak i w terenie. W stosunku do poprzedniej wersji wiele poprawiono, ale wciąż nie powstał ideał. Brakuje membrany, która ciągnęłaby się od szyi aż pod usta. Dobrze byłoby wymienić też szwy na bardziej przyjazne rzepom. Ogólnie można powiedzieć, że kominiarka ta jest dobrym produktem, w którym niewiele trzeba poprawić, żeby otrzymać produkt rewelacyjny.

 

PLUSY MINUSY

– świetnie zakrywa nos i usta,
– długi i szeroki kołnierz zakrywający także ramiona,
– można ją zsunąć na szyję (nie ma potrzeby wyciągania całej kominiarki i kołnierza spod kurtki przy ściąganiu),
– dodatkowy kołnierz.

 

– brak membrany osłaniającej podbródek,

– szwy nie lubią rzepów..

 

 

 

 Bikers ST Wind Plus

 

<img alt="" height="345" src="/gfx/motogen/images/lab/akcesoria/kominiarki/bikers/kominiarka-bikers-st-wind-plus-ramka.png” width=”517″ />

Windstopper to membrana niemal kultowej firmy Gore. Marka ta zasłynęła na rynku motocyklowym dzięki swojej membranie Gore-tex, która jest używana w ubraniach z najwyższej półki oraz dzięki Windstopperowi. W kominiarce firmy Bikers użyto właśnie tej membrany.

Gdy widzisz na jakimś ciuchu znaczek Gore, lub charakterystyczny znak stopu z napisem Windstopper, to możesz być niemal pewny, że masz do czynienia z produktem highendowym. Ceny kurtek z Gore-texem zaczynają się w okolicach 1500 zł i nieraz przekraczają próg 3000 zł. Bielizna z Windstopperem? 400 zł za samą koszulkę. Jest to jeden z tych przypadków, gdzie cena jest zazwyczaj adekwatna do jakości. Na szczęście koszt testowanej kominiarki nie jest kosmiczny – 125 zł to dużo, ale np. czepek Alpinestars jest jeszcze droższy.


Kominiarka Bikers ST Wind Plus to oczywiście nie sama membrana. Góra jest wykonana z Coolmaxu, kolejnego bardzo dobrego materiału, często stosowanego np. w wyściółkach kasków i wszędzie tam, gdzie można się szybko spocić. Coolmax jest materiałem termoaktywnym, czyli odparowuje wilgoć szybciej niż ją pochłania. W praktyce znaczy to tyle, że materiał ten na bieżąco transportuje wilgoć na zewnątrz, przy czym nie robi się mokry jak np. bawełna. Jak wysoko sięga membrana, a gdzie zaczyna się Coolmax świetnie widać na zdjęciach.

Bikers ST Wind Plus

Rozmiar kominiarki jest uniwersalny. Leży bardzo dobrze nawet na głowie w rozmiarze XS. Po założeniu kominiarki nos jest odsłonięty, a membrana zaczyna się zaraz poniżej ust (Coolmax je zakrywa). Można też zasłonić nos, ale od razu czuć, że nie jest to dla tego ciucha „naturalne” i zwyczajnie gorzej leży. Nie ma problemu z osadzaniem się wilgoci z wydychanego powietrza, materiał nawet po dłuższym czasie nie robi się mokry (przypadłość niektórych modeli konkurencji).  Kołnierz jest niewielki – z przodu wystarcza, ale z tyłu i po bokach może się dla wielu kurtek okazać zbyt krótki. Po prostu zdarza mu się, po jakimś czasie, wysunąć. Rozglądasz się na skrzyżowaniu, kręcisz głową na boki, a kołnierz powoli zaczyna wyskakiwać ze swojego miejsca. Jest to jedyna wada tej kominiarki i gdyby nie ona, to produkt firmy Bikers byłby wręcz rewelacyjny. Jeśli masz w kurtce wysoki kołnierz, to w/w problem nie powinien dawać o sobie znać. Podczas postojów kominiarkę można zsunąć na szyję – podobnie jak np. Alpinestars Touring. Nic nie trzeba zdejmować, nie musimy nawet rozpinać kurtki. Rozwiązanie jest bardzo wygodne i, co ważne, nie skutkuje pruciem się szwów.

Eksploatacja

Po dłuższym użytkowaniu nie pojawiły się żadne niepokojące oznaki – szwy się nie pruły, nawet mimo częstego ściągania kominiarki na szyję. Nici minimalnie chwytały się rzepów, ale zdecydowanie słabiej niż te z testowanych ostatnio kominiarek Alpinestars. Natomiast Windstopper i Coolmax w ogóle nie reagują z rzepami.

Podsumowanie

Kominiarka Bikers ST Wind Plus to bardzo dobre połączenie Windstoppera i Coolmaxu – dwóch materiałów, które świetnie się tutaj sprawdziły. Jedyną wadą jest krótki kołnierz, który ma tendencję do odsłaniania szyi z tyłu i po bokach.

 

PLUSY MINUSY

– Bardzo dobra membrana Windstopper,
– Coolmax,
– świetny krój kominiarki,
– można ją zsunąć na szyję (nie ma potrzeby wyciągania całej kominiarki i kołnierza spod kurtki przy ściąganiu).

 

– Za krótki kołnierz z tyłu i po bokach.

 

 

 

 Rukka Windstopper Hood Coolmax & Thermolite

 

Kominiarka firmy Rukka to druga i ostatnia w naszej serii testów, która została wyposażona w membranę Windstopper. Występuje w dwóch wersjach – z Coolmaxem oraz z Thermolitem. Sprawdziliśmy, jak wypadają w praktyce obydwa modele. Cena? Ok. 180 zł.

W ofercie Rukki są dwie kominiarki z Windstopperem. Różnią się materiałem, z którego wykonano górną część (tą znajdującą się pod kaskiem); możesz wybrać wersję z Coolmaxem lub Termolitem – to dwa bardzo dobre materiały firmy Dupont, które coraz częściej można znaleźć w akcesoriach motocyklowych. Obydwie tkaniny są termoaktywne – Coolmaxu producenci zazwyczaj używają w miejscach, gdzie łatwo się spocić (wyściółki kasków, wstawki w bieliźnie termoaktywnej itp.), a Thermolite’u tam, gdzie łatwo się wyziębić (skarpetki zimowe itp.). Do naszych testów trafiły obydwa modele. Kołnierz w obu kominiarkach jest z Windstopperu, tak samo jak w poprzedniej kominiarce Bikers ST Wind Plus. Właściwie Bikers i Rukka to bardzo podobne kominiarki – mają te same membrany, a różnią się jedynie krojem. Rukkę można założyć tak, żeby zakrywała nos lub same usta. Kołnierz jest wielki – ma taką samą długość z przodu i z tyłu, w dodatku zakrywa ramiona (tak jak w kominiarkach Alpinestars). Dzięki temu nie ma problemu z wyskakiwaniem spod kurtki – zakładasz kominiarkę i jakbyś nie kręcił głową, kołnierz zostanie na swoim miejscu.


Do testu dostaliśmy zarówno wersję z Coolmaxem, jak i z Thermolitem. W praktyce obydwa materiały spisywały się świetnie i przy użytkowaniu kominiarek w jeździe szosowej ciężko było wychwycić jakiekolwiek różnice między materiałami. Thermolite jest równie cienki, jak Coolmax i nie sprawiał, żeby było mi pod kaskiem gorąco. Być może sprawa inaczej wyglądałaby latem, ale wtedy raczej nikt nie używa kominiarek zimowych. Wilgoć z wydychanego powietrza szybko znikała – nie odczuwało się dyskomfortu związanego z mokrą kominiarką. Czego byś nie wybrał, powinieneś być równie zadowolony.


Jakość wykonania jest bardzo dobra – wszystkie szwy są w dalszym ciągu na swoim miejscu i, co ważne, nie reagują z rzepami. Również Windstopper, Coolmax i Thermolite nie chwytają się rzepów. Duży plus również za to, że kominiarkę można zsunąć na szyję – nie jest konieczne każdorazowe wyciąganie jej spod kurtki. Nie zdarzyło mi się, żeby jakieś szwy przy tym puściły, co, niestety, zdarza się w niektórych kominiarkach.


Kominiarka Rukka nie ma jednego, uniwersalnego rozmiaru. Dostępne są rozmiary S, M oraz L. Materiał jest elastyczny, więc nie powinno być żadnego problemu z założeniem „elki” na głowę o rozmiarze kasku XXL.

Podsumowanie

Kominiarka Rukka jest świetna. Wykonanie stoi na najwyższym poziomie, a dzięki trzem rozmiarom można ją idealnie dopasować do głowy. Kołnierz Windstopperu jest tak duży, że nie ma szans wyskoczyć spod kurtki, a to jest największa bolączka większości testowanych kominiarek. Nawet szukając na siłę jakichś wad, nic nie przychodzi mi do głowy. Można wprowadzić jakieś ulepszenia – np. osłonięcie twarzy, tak jak w kominiarce Alpinestars Winter Balaclava lub też zewnętrzny kołnierz. Ale nawet bez tych udogodnień Rukka jest świetna.

 

PLUSY MINUSY

– długi i szeroki kołnierz, zakrywający także ramiona,
– bardzo dobra membrana Windstopper,
– Coolmax/Thermolite
– możliwość zsunięcia na szyję (nie ma potrzeby wyciągania całej kominiarki i kołnierza spod kurtki przy ściąganiu).

 

– brak.

 

 

 

 Cold Killers Hot Hood

 

Cold Killers to seria motocyklowych ubrań ocieplających, związanych z firmą Knox.  W ofercie znajdziesz m.in. bluzę, kalesony, rękawiczki i skarpetki oraz ocieplacze kolan, maskę z kołnierzem i testowaną przez nas kominiarkę – Cold Killers Hot Hood.

W porównaniu do wcześniej testowanych kominiarek, Cold Killers Hot Hood można kupić za znacznie mniejszą kwotę; 76,99 zł jest ceną sugerowaną przez polskiego importera. To ponad połowę mniej niż wydałbyś kupując Rukkę czy Alpinestars, ale do najtańszych kominiarek jeszcze jej daleko. Jednak już w tej chwili zaznaczę, że stosunek ceny do jakości w tej kominiarce wypada całkiem dobrze.


Jak widać na zdjęciach, kominiarka zakrywa całą twarz, łącznie nosem. Membrana ciągnie się od szyi aż nad usta, zakrywając przy tym także uszy. Materiał powyżej uszu i fragment przykrywający nos przepuszczają powietrze. Jeśli wolisz jeździć z odsłoniętym nosem, przewiewny chill tex przesuwa się wówczas na usta i całość leży na twarzy bardzo dobrze.  Kołnierz, jak w większości przypadków, nie jest symetryczny: z przodu długi, z tyłu krótki. Czy za krótki? Niekoniecznie. Podczas jazdy w kurtkach tekstylnych, które prawie zawsze mają kołnierze znacznie wyższe od skór, nic nie podwiewa. Nie ma też zjawiska wyskakiwania spod kołnierza kurtki w trakcie jazdy. Gorzej było kiedy zakładałem skórzane kombinezony – wszystkie charakteryzowały się krótkim kołnierzem (poniżej 5 cm wysokości), przez co kominiarkę trzeba było dobrze ułożyć, a i tak powietrze często znalazło jakąś lukę. Niestety, wszystkie kominiarki, poza Rukką i Alpinestars, mają ten problem.


Jak łatwo zauważyć, kominiarka Cold Killers nie ma żadnych otworów w okolicach ust i nosa. Wydychasz powietrze wprost na membranę, na której zbiera się wilgoć. Nie jest do dokuczliwe przy jesiennych przejażdżkach, ale kiedy robi się naprawdę zimno, wówczas materiał szybko staje się mokry. Na szczęście, membrana nie przylega bezpośrednio do ust, przez co tylko czasem okazuje się to kłopotliwe. W przypadku poprzednich kominiarek problem był mniejszy za sprawą bardzo cienkiego coolmaxu/thermolite lub otworów, przez które swobodnie przepływało powietrze.

Jak się w tym jeździ?

Pora odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: jak się w tym jeździ? Całkiem dobrze! Przy temperaturach w okolicy 0°C zarówno membrana, jak i sam materiał ocieplający dają radę. Nie jest zimno, a to najważniejsze. Membrana sięga aż za usta, więc różnica między kominiarką Cold Killers Hot Hood, a połączeniem zwykłego kołnierza z normalną kominiarką jest bardzo duża. Nawet jeżdżąc w kaskach bez deflektora pod podbródkiem, wiatr docierający w okolice ust i podbródka był kompletnie nieodczuwalny.  

Wykonanie

W tej kwestii nie ma się do czego przyczepić. Materiał nie reaguje z rzepami (jednie nici nieco się chwytają), a szwy są solidne – nigdzie nie puściły, nawet wokół oczu, mimo częstego ściągania kominiarki na szyję.

Podsumowanie

Cold Killers Hot Hood to nie ta sama klasa, co Rukka, jednak cenowo również bardzo się różnią. Jeśli kwota ok. 80 zł to maksimum, które zdecydowałeś się przeznaczyć na kominiarkę, to Cold Killers będzie dobrym wyborem, szczególnie jeśli masz kurtkę z wysokim kołnierzem. Natomiast jeśli cena nie ma znaczenia, kupuj Rukkę.

 

PLUSY MINUSY
– dobry stosunek jakości do ceny,

– możliwość zsunięcia na szyję (nie ma potrzeby wyciągania całej kominiarki i kołnierza spod kurtki przy ściąganiu),

– dobry krój kominiarki (można, ale nie trzeba zakrywać nosa)).

 

– zbierająca się na kominiarce wilgoć,
– zbyt krótki kołnierz z tyłu (tylko w przypadku niektórych kurtek).

 

 

 

 Oxford ChillOut

 

Oxford Chillout to cała seria ubrań przeznaczonych dla motocyklistów. Bluza z długim rękawem, kalesony, rękawiczki, skarpetki, maska z kołnierzem i testowana przez nas kominiarka z membraną zasłaniającą szyję. Jest to produkt ze środkowej półki, a jego cena waha się w przedziale 70–80 zł.

Oxford ChillOut jest sprzedawana w dwóch rozmiarach: S i L. Membrana osłania szyję i ciągnie się w górę aż pod sam nos, który z kolei zakryty jest przewiewnym materiałem. Membrana jest tak poprowadzona, że również uszy są zasłonięte. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kołnierz zsunąć lekko w dół i mieć odsłonięty nos, a usta za przewiewnym materiałem – krój kominiarki jest taki, że w tej pozycji leży równie dobrze. Jak w większości przypadków, kołnierz jest niesymetryczny – z przodu wystarczająco długi, natomiast z tyłu zakrywa szyję, nie zachodząc na plecy. Macie wrażenie, że opis zbliżony jest do kominiarki Cold Killers? Jak najbardziej! Nie wiem kto na kim się wzorował, ale one są prawie IDENTYCZNE. Jednym z odmiennych elementów są kolorowe – szare i czerwone – szwy w Oxfordzie. Ważniejszą jednak różnicą jest inny materiał i membrana, ale w praktyce sprawdzają się tak samo. Ciężko wychwycić jakieś rozbieżności, bowiem jeździ się w nich tak samo – te same wady i te same zalety, ale z jednym wyjątkiem… Oxforda musiałem za każdym razem ściągać odpinając kurtkę i wyciągając spod niej kołnierz. Nie da się jej ściągnąć tak jak kaptur, zsuwając ją na szyję. Szkoda, bo to ogromna wygoda i oszczędność czasu, szczególnie w tekstyliach, gdzie nieraz najpierw trzeba odpiąć zatrzaski, później kurtkę, a na końcu jeszcze membranę i dopiero wtedy można założyć kominiarkę…

W akcji

W Oxfordzie jeździ się bardzo dobrze, pod warunkiem że kurtka ma wystarczająco wysoką stójkę (w przypadku skór jest kiepsko). Z tyłu kołnierz ma taką długość, że akurat zakrywa szyję. Niby wszystko OK, ale wystarczy mocniej poruszać głową na boki i szyja może się odsłonić, a wtedy momentalnie czuć jak wiatr dostaje się zakamarkami. W kurtkach z wyższym kołnierzem problem ten jest znacznie mniej uciążliwy.


Temperatura jest skutecznie utrzymywana; sprawdza się zarówno ocieplenie, jak i membrana. Jazda w okolicach 0°C jest jak najbardziej komfortowa, jednak z jednym wyjątkiem. Nie ma tutaj żadnych otworów, przez które wydychane powietrze mogłoby się wydostawać, a, jak już wcześniej wspominałem, membrana sięga aż pod sam nos. W efekcie para wodna skrapla się na materiale, a membrana W Oxfordzie, niestety, nie radzi sobie z tym tak dobrze jak Windstopper (aczkolwiek cena chyba całkowicie to usprawiedliwia).

Wykonanie

Ciężko się do czegoś doczepić, bowiem Osford ChillOut to porządnie wykonany produkt. Szwy są mocne i w testowanym egzemplarzu nigdzie nie puściły. Lekko reagują z rzepami, ale nie na tyle, żeby mechaciły się przy tym. Materiał i membrana natomiast rzepów nie boją się w ogóle. Ogólnie wykonanie stoi na wysokim poziomie.

Podsumowanie

Oxford ChillOut to kominiarka niemal taka sama, jak testowana przez nas wcześniej Cold Killers Hot Hood. W praktyce największą różnicę stanowi możliwość ściągania na szyję tej drugiej, co stanowi dużą zaletę. Natomiast Oxforda trzeba za każdym razem ściągać w całości, wyciągając kołnierz spod kurtki. Sytuacji nie poprawia też cena, która w obu przypadkach jest bardzo zbliżona.

 

PLUSY MINUSY
– dobry stosunek jakości do ceny,

– dobry krój kominiarki (można, ale nie trzeba zakrywać nosa).

 

– zbierająca się na kominiarce wilgoć,
– zbyt krótki kołnierz z tyłu (tylko w przypadku niektórych kurtek)

 

 

Spark Lancilotto

 

Kominiarka Spark Lancilotto znacznie różni się od tych, które testowaliśmy do tej pory. Czy to dobrze, okaże się w teście. Jej cena wynosi ok. 75 zł, czyli podobnie jak Oxford i Cold Killers.

Firma Spark nie jest zbyt rozpoznawalna w Polsce. Jej importer – firma Motomoda – prowadzi sprzedaż głównie przez Internet, ale można spotkać też sklepy stacjonarne współpracujące z tą marką. Nie jest to jednak przedsiębiorstwo ściśle związane z motocyklami. Spark produkuje uniwersalne ubrania termoaktywne – kominiarki, ale także koszulki, kalesony czy kamizelki zarówno na motocykl, jak i na narty oraz inne sporty letnie i zimowe.


Z kominiarki Sparka przeznaczonej na lato byłem bardzo zadowolony; sprawdzała się wręcz rewelacyjnie i póki co na lepszą jeszcze nie trafiłem. Brubeck stworzył swój odpowiednik lub, jak mówią niektórzy, podróbkę tej kominiarki, jednak w przypadku testowanych egzemplarzy okazał się nieporównywalnie gorszy pod względem trwałości. Podczas gdy pierwszy Spark służy mi do dzisiaj, to w międzyczasie dwa Brubecki całkowicie się rozpruły. W związku z powyższym oczekiwania wobec zimowego Sparka były spore…

Spark Lancilotto

W Spark Lancilotto oczy są odsłonięte razem z nosem, Poniżej znajduje się siatka zakrywająca usta, a pod nią membrana. Co prawda, znajdziemy kawałek materiału, który mógłby zachodzić na nos, ale jest on za krótki, żeby mógł sprawdzić się w tej roli.


Spark we wszystkich swoich ubraniach używa tej samej membrany – Windless. W testowanym modelu zakrywa ona także uszy (chociaż nie w 100%) oraz, oczywiście, szyję… Czy aby na pewno? Nie do końca. Właśnie tutaj pojawia się ogromna wada Lancilotto, która w znacznym stopniu zaważyła na ocenie produktu. Już przy pierwszym zakładaniu Sparka daje się zauważyć, że kołnierz jest bardzo krótki. O ile z przodu jest w porządku, to po bokach użyto znacznie mniej materiału niż w pozostałych testowanych przez nas kominiarkach.


Zakładając kurtkę skórzaną z krótką stójką, szyja z boku jest całkowicie odsłonięta. Jednak dłuższe kołnierze kurtek tekstylnych tylko nieznacznie poprawiają sytuację. Efekt jest taki, że ciężko sprawdzić jak sprawuje się membrana, bo powietrze co chwilę owiewa mi nieosłonięte fragmenty szyi. Problem ten jest bardzo poważny, ponieważ kominiarka nie chroni przed wiatrem tak, jak powinna. Właściwie to nie chroni prawie w ogóle; zimne powietrze podwiewa przez cały czas. Jeśli dodatkowo zasłonimy szyję golfem, jest nieco lepiej, ale to nie powinno mieć żadnego wpływu. Dobre kominiarki zasłaniają całą szyję tak, że nie trzeba się zastanawiać co ubrać pod spód.


Na pochwałę zasługuje fakt, że przy ściąganiu kominiarki nie trzeba za każdym razem wyciągać jej spod kurtki, a można zsunąć ją na szyję. Wykonanie także jest porządne – wszystkie szwy są podwójne i nigdzie się nie pruły. Membrana nie chwyta się rzepów i po skończonych testach kominiarka wyglądała bardzo dobrze.

Na tym w zasadzie można zakończyć nasz test, bo po prostu nie jest to kominiarka, która sprawdza się podczas jazdy motocyklem. Być może w sportach zimowych okaże się bardzo dobra, ale w naszym teście wypadła zdecydowanie słabo.

Podsumowanie

O ile kominiarki Sparka na lato sprawdzają się rewelacyjnie, to zimowy model wypada znacznie gorzej. Stosunek jakości do ceny również jest niekorzystny, bowiem na tej półce cenowej lepiej sprawdza się kominiarka Oxforda czy Cold Killers. Sytuacja mogłaby być odwrotna, gdyby kołnierz w tym modelu był choć trochę dłuższy.

 

PLUSY MINUSY
– możliwość zsunięcia na szyję (nie ma potrzeby wyciągania całej kominiarki i kołnierza spod kurtki przy ściąganiu).

 

– zdecydowanie za krótki kołnierz,

– kiepski stosunek jakości do ceny)

 

Testowaną kominiarkę dostarczył nam importer – firma Motomoda.

 

Polandex MBP M 03 Cz

 

Polandex jest polską firmą z siedzibą w Częstochowie. Obecnie kominiarki są ich sztandarowym produktem; w ofercie jest kilka modeli, z czego większość jest dostępna w różnych wariantach kolorystycznych. Do naszej sekcji testowej trafił model oznaczony symbolem MBP M 03 Cz. Jest to wersja z dużym wycięciem na oczy, otworem na usta i, co najważniejsze w tym teście, z membraną. Pozostałe kominiarki Polandexu membrany nie posiadają. Cena wynosi nieco ponad 40 zł.

Przeglądając kominiarki Polandex w Internecie, można natknąć się na informację, że posiadają one membranę Windstopper. Jest to, oczywiście, nieprawdą, jednak przy tej cenie nie powinno to być zaskoczeniem. Niestety, producent nie podaje żadnych danych na temat typu membrany.


Polandex to jedna z najtańszych kominiarek w naszym teście; taniej można dostać jedynie model firmy Metro. Produkty z Windstopperem to całkiem inna półka cenowa; trzeba liczyć minimum ok. 120 zł za sztukę (w naszym teście są to Bikers ST Wind Plus oraz Rukka Windstopper Hood).

Polandex MBP M 03 Cz

Porównując tę kominiarkę do wcześniejszych, od razu widać, że nie jest to model typowo motocyklowy. Krój tej kominiarki niezbyt nadaje się pod kask – pod nosem znajduje się wielki otwór na usta (można go przesunąć wyżej, tak że wargi są zakryte membraną). Nie jest to jednak zbyt wygodne.  Do tego w wielu kaskach cały czas podwiewa tam zimne powietrze. W kominiarkach Alpinestars sprawa wydychanego powietrza została rozwiązana nieporównywalnie lepiej – również mamy otwór, ale mimo to twarz jest doskonale osłonięta. Kolejną sprawą jest sposób, w jaki została poprowadzona membrana; zachodzi ona bowiem tylko lekko na boki, słabiej zasłaniając szyję niż we wcześniej testowanych kominiarkach (nie licząc opisywanego ostatnio Sparka). Migdały są zasłonięte membraną, ale już tuż za nimi jest przewiewny polar. Również długość kołnierza z tyłu nie zawsze wystarcza. W skórzanych kurtkach, gdzie stójka jest zazwyczaj krótka, wystarczy trochę pokręcić głową, żeby odsłonić szyję. W kurtkach z wyższym kołnierzem problem jest mniej dokuczliwy, chociaż do ideału sporo brakuje.

Jazda

Polandex MBP M 03 Cz na motocyklu sprawdza się średnio – wspomniany wcześniej, niefortunnie zrobiony otwór na nos/usta oraz niezbyt długi kołnierz to największe wady tego modelu. Membrana skutecznie zatrzymuje wiatr, więc swoje podstawowe zadanie spełnia, jednak cały czas trzeba uważać, żeby nie wyskoczyła spod kurtki. Krótko mówiąc, Polandex sprawdza się nieźle, ale tych kilka wad jest irytujących.

Jakość

Wykonanie stoi na przyzwoitym poziomie. Szwy są solidne, nigdzie się nie pruły. Wokół otworu na oczy znajdziemy potrójne szycia. Żaden z elementów kominiarki nie reaguje z rzepami (jedynie lekko szwy, ale nie powyżej normy).

Rozmiarówka

Przed kupnem dobrze jest przymierzyć tę kominiarkę. Dostępne są rozmiary od S do XXL. Na moją głowę pasują kaski w rozmiarach XS, ewentualnie S (w zależności od producenta). Jednak S Polandexu nie było szans wcisnąć na głowę! M również… Dopiero rozmiar L leżał tak, jak powinien.

Podsumowanie

Kominiarka Polandex jest zdecydowanie jedną z najsłabszych w naszym teście, ale przy tym także jedną z najtańszych. Widać, że nie była projektowana z myślą o motocyklistach. W kominiarkach dla motonitów membrana powinna osłaniać szyję znacznie lepiej, a kołnierz musi być dłuższy. Również otwór na usta nie sprawdza się dobrze. Jeśli masz kasę, to dołóż do czegoś lepszego. Jeśli jednak szkoda Ci wydać więcej, to na pewno o wiele lepiej sprawdzi się ten Polandex niż zwykła kominiarka bez membrany.

 

PLUSY MINUSY
– możliwość zsunięcia na szyję (nie ma potrzeby wyciągania całej kominiarki i kołnierza spod kurtki przy ściąganiu)..

 

– oszczędnie zastosowana membrana,

– podwiewanie przez otwór na usta/nos,

– zbyt krótki kołnierz z tyłu (tylko w przypadku niektórych kurtek).
 

Metro BST

 

Kominiarka Metro BST jest najtańszą ze wszystkich, które trafiły do naszej sekcji testowej. Jej cena wynosi 35 zł, więc nieco mniej niż przetestowany ostatnio Polandex. Metro podaje, że w ich kominiarce „dolna część jest z tzw. windstopera”, co jest wyjątkowo paskudnym chwytem marketingowym. Dlaczego? O tym za chwilę…

Polska szkoła marketingu

Górna część kominiarki jest wykonana z bawełny, dolna to membrana. Jaka? Tutaj pojawia się problem… W opisie firmy Metro można przeczytać, że: „dolna część jest z tzw. windstopera”. W innym miejscu jest napisane: „profesjonalna kominiarka BST ze »śliniakiem« Windstoper ” – w tym miejscu naszym czytelnikom należy się wyjaśnienie. Coś takiego jak „Windstoper” nie istnieje. Natomiast „Windstopper” (pisane przez dwa p) to świetna membrana firmy Gore, tej samej, która wydała na świat Gore-tex. Zarówno membrana Gore-tex, jak i Windstopper to element produktów z najwyższej półki i, jak pokazały nasze wcześniejsze testy, faktycznie ich jakość jest rewelacyjna. W Metro nie ma Windstoppera, jest za to jakaś inna membrana. Producent jednak nie podaje jaka konkretnie i wprowadza w błąd, sugerując że mamy do czynienia z Windstopperem (którego nazwa jest zastrzeżona i nie może być używana w odniesieniu do innych produktów). Co prawda, w ocenie kominiarki nie ma to znaczenia, jednak jest to zwyczajne oszukiwanie klientów i nie powinno mieć ono miejsca (tym bardziej że dwa lata temu, po otrzymaniu kominiarki do testów, dwukrotnie zwróciłem producentowi uwagę na to i, mimo zapewnień o pomyłce w opisach, nie zostały one zmienione).

Metro BST

Krój kominiarki jest taki, że można ją założyć na dwa sposoby. W pierwszym nos jest odsłonięty, a usta zakrywa przewiewny materiał. W drugim natomiast podciągamy kominiarkę nieco wyżej. Wówczas nos zakrywa przewiewna wstawka, a usta są schowane za membraną. Drugi przypadek sprawdza się średnio, bo materiał na nosie nie jest wyprofilowany i przylega nieco zbyt mocno; cały kołnierz należy wtedy podciągnąć odrobinę do góry. Jest on dość krótki (szczególnie z tyłu) i, podobnie jak w większości testowanych kominiarek, przy rozglądaniu się na boki lubi wyskoczyć spod spodu, odsłaniając tym samym gołą szyję. Ciężko przez to ocenić na ile skuteczne jest ocieplenie i membrana, ponieważ ciepło jest co chwilę wydmuchiwane z tyłu kominiarki. Kiedy jedzie się trasą i głowę trzyma w jednej pozycji, Metro sprawdza się dobrze; komfort termiczny jest wówczas zachowany.


Drugą poważną wadą jest wilgoć zbierająca się przed ustami (czy to gdy zakrywa je membrana, czy przewiewny materiał). Niestety, materiały bez właściwości termoaktywnych mają to do siebie, że wilgoć utrzymuje się na nich dość długo. Podobnie jest w Metro BST. Wilgoć z wydychanego powietrza szybko sprawia, że materiał staje się wilgotny, a nawet mokry. Jest to o tyle nieprzyjemne, że w tym modelu materiał przylega bezpośrednio do ust. Uczucie komfortu wtedy dramatycznie spada, a przy temperaturze w okolicy 0°C naprawdę nie potrzeba wiele czasu, żeby doszło do skroplenia pary wodnej.


Kominiarki tej nie da się zsunąć na szyję, więc za każdym razem, gdy konieczne jest jej ściągnięcie, trzeba będzie wyciągać kołnierz spod kurtki.

Wykonanie

Metro BSD została wykonana porządnie. Niemal wszystkie szwy są podwójne i nie wystąpiły z nimi żadne problemy; nie zrywały się i nie mechaciły zbytnio od rzepów. Podobnie ma się sprawa z całą kominiarką – rzepy nie są dla niej groźne.

Podsumowanie

Metro BST to jedna z gorszych kominiarek w naszym teście, ale sprawdza się lepiej niż droższy Spark i Polandex. Stosunek jakości do ceny jest przyzwoity i jeśli chcesz kupić kominiarkę w jak najniższej cenie, to warto rozważyć BST. Dwukrotnie droższy Oxford i Cold Killers są znacznie lepsze, ale również warte wyższej ceny. Masz z czego dołożyć? Kup coś lepszego. Nie masz? Metro będzie dobrym wyborem i poza sezonem sprawdzi się na pewno znacznie lepiej niż typowo letnie kominiarki.

 

PLUSY MINUSY
– dobry stosunek jakości do ceny.)..

 

– za krótki kołnierz z tyłu i po bokach,

– bardzo szybko zbierająca się wilgoć z wydychanego powietrza.

 

Testowaną kominiarkę dostarczył nam producent – firma Metro.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany