Triumph Street Triple 675 R - Motogen.pl

Aby charakterystyka nowej-starej konstrukcji nie była zbyt sportowa, trzycylindrowy silnik o pojemności 675 ccm został „lekko” zmieniony. Moc oscyluje wokół 106 KM, bez zmian pozostała wartość momentu obrotowego, jednak jego charakterystyka dostosowana została do bardziej cywilnych potrzeb. 68 Nm przy masie pojazdu 174 kg to całkiem przyzwoity wynik, szczególnie biorąc pod uwagę, że na wykresie zobaczyć możemy praktycznie płaską linię pnącą się w górę aż do granicy prędkości obrotowych silnika. Ależ mądrze i technicznie się zrobiło! Aby dodatkowo podgrzać atmosferę i pognębić konkurencję, wkrótce po prezentacji Street Triple’a na rynku pojawiła się wersja R. I to R pisane jest bardzo wielką literą.

r w nazwie

O ile podstawowa wersja brytyjskiego nagusa była hamulcowo i zawieszeniowo zubożona względem Daytony (co nie oznacza, że była zła, bo naprawdę znakomicie się nią ganiało), to R zachowała bardzo charakterystyczne dla klasy Supersport pełne możliwości regulacji zawieszenia i promieniowo mocowane zaciski hamulcowe Nissina, zaadoptowane z przedliftingowej Daytony. Niby nic, a jednak… Nagiego agresora jeszcze łatwiej opanować i jeszcze skuteczniej zatrzymać. Jest pięknie! A do tego egzemplarz, który wpadł w nasze ręce, cieszył oczy efektownym matowo pomarańczowym lakierem, zgrabną, przyciemniana szybką oraz perfekcyjnie wykonanymi z tytanu tłumikami Arrow z grawerowaną laserem sygnaturą Triumpha. Aby było jeszcze ciekawiej, kominy włoskiego producenta dostępne są jedynie w sieci sprzedaży Triumph; w katalogu Arrow ich brak! Ot, ciekawostka, a raczej efekt ścisłej współpracy obu producentów. Street przypasował nam od pierwszych chwil, a kiedy zadudnił z uwolnionego wydechu, popłakaliśmy się ze wzruszenia. Jedyna rzecz, którą należałoby zmienić, to siodło – dwuosobowe, trochę zbyt turystyczne. Ale tu w sukurs przychodzi nakładka, pokrywająca miejsce pasażera. Jakby jakaś sympatyczna pani miała chęć na chwilę mocnych doznań na gołym Angolu, wystarczy klucz imbusowy i wykręcenie dwóch śrub. Zwieńczeniem wszystkiego są zegary z wielofunkcyjną tarczą obrotomierza, zaprojektowaną w trochę komiksowo-zawadiackim stylu, zawierającą sporej wielkości kontrolki luzu, ciśnienia oleju, rezerwy paliwa i wielu, wielu innych rzeczy, o których powinien wiedzieć kierowca. Wyświetlacz LCD, sąsiadujący z obrotomierzem, został żywcem przejęty ze sportowej siostry. …po przekroczeniu 8.000 obr./min. wybucha wulkan, a basowy pomruk, dobywający się z wydechu, przechodzi we wściekłe wycie…

Tydzień z przerażaczem

Street Tripla zaczęliśmy upalać, kiedy Warszawa „stała” – korki były wszechobecne, jak to zwykle bywa przed weekendem. Wysoko umieszczona kierownica, zgodna z ostatnią modą, czyli szeroka i ze zmienną średnicą, znacznie ułatwia manewrowanie i niweluje działanie sił wywieranych na przednie koło przez nierówności drogi. Brak fabrycznego amortyzatora skrętu nie jest więc zbytnim utrapieniem, a właściwie pozostaje niezauważalny. Pozycja kierowcy jest dosyć odprężona, nie tylko z powodu wspomnianej wcześniej kierownicy, ale również dzięki podnóżkom, które poprowadzone są trochę niżej niż w Daytonie, a samo mocowanie jest solidnym aluminiowym odlewem. Różnica w położeniu podparcia stopy jest minimalna, ale efekt jest wyraźnie odczuwalny. Co ciekawe, nie jest to jednoznaczne z darciem stopami po asfalcie przy zamykaniu gum w ostrych zakrętach. Street znakomicie czuje się w trakcie jazdy w korkach, przy przeciskaniu się między samochodami, prowadzonymi przez uwięzionych wewnątrz frustratów.

 

Dziecinnie łatwo jest zmieniać kierunek jazdy, przekładać sprzęt pod tyłkiem, a przyspieszenia i hamowanie to istna poezja. Te cechy zostały przeniesione żywcem z Daytony i stały się swoistym znamieniem tego motocykla. Tak samo dobrze, jak w mieście, Street radzi sobie przy szybkich przelotach na trasie. Przyspieszenia są porównywalne z motocyklami sportowymi klasy 600 ccm, co czyni z bohaterskiego nakeda skuteczną broń w starciu z obudowanymi sprzętami, które trzeba kręcić do nieprzytomności. Tu odpał następuje w miejscu, gdzie sporty zamulają i mało się u nich dzieje. Po przekroczeniu 8.000 obr./min. wybucha wulkan, a basowy pomruk, dobywający się z wydechu, przechodzi we wściekłe wycie. Jakże wtedy można chwalić tego, kto wpadł na pomysł, aby testowy motocykl otrzymał tę niewielką, akcesoryjną szybkę! Skutecznie kieruje ona strumień powietrza tuż nad szybę kasku kierowcy, oczywiście, o ile ten jest odpowiednio złożony na zbiorniku paliwa. Street Triple daje dużo radości, takiej czystej, niczym niezmąconej. Jest kwintesencją tego, czym powinien być motocykl: ucieleśnieniem łatwości poruszania się, przyspieszeń i sportowego sznytu. Siedzi w nim duch rozrabiaki. …na „kole” Street dysponuje mocą prawie 97 KM i 57 Nm! Wynik niesamowicie bliski wartościom osiąganym przez niektóre sporty…

Hooligans on Tour

Wykorzystując pierwszą tegoroczną, słoneczną pogodę, wyskoczyliśmy za miasto. Tak znakomicie siedzi się w siodle pomarańczowej wścieklizny, że jedyne przystanki były na tankowanie. A paliwo przy mocno otwartych przepustnicach lubi znikać ze zbiornika, oj, lubi! Fakt faktem, trzymanie obrotów w zakresie 9.000–14.000 skłania trzy cylindry do wychylania litra za litrem. I najlepiej, jeśli jest to wysokooktanowy trunek. Każde ujęcie gazu generuje niesamowite detonacje w wydechu – jest czad, szał i orzeszki laskowe. Przedziwnie krótko trwała podróż do Świętego Miasta, Częstochowy, gdzie trwająca ulewa zmusiła do dłuższego postoju na stacji paliw, połączonego z kontemplowaniem poszczególnych elementów i całości Triumpha. Street wtoczony na hamownię dawał z siebie wszystko, żeby wynik był jak najlepszy. I był znakomity! Na „kole” Street dysponuje mocą prawie 97 KM i 57 Nm! Wynik niesamowicie bliski wartościom osiąganym przez niektóre sporty. Nieźle!

Warto?

Czy warto wydać 40.000 polskich złotówek na to, aby stać się dumnym właścicielem R-ki? Zdecydowanie tak. Ten motocykl nie zestarzeje się szybko, wręcz przeciwnie; będzie wciąż atrakcyjny, jak ma to miejsce w przypadku większego Speed Triple, który po wielu latach produkcji dopiero w tym roku zyskuje następcę, jednak bazującego na starych i dobrych rozwiązaniach ze swojego protoplasty. Ale wróćmy do Street Triple. Biorąc pod uwagę wszystkie zalety tego motocykla, jego stylistykę i osiągi, nie może dziwić fakt, że w Polsce jest najlepiej sprzedającym się modelem Triumpha. Jak sami sprzedawcy twierdzą, idzie do ludzi jak świeże bułki!

Na torze też może!

Giulliano Rovelli – włoski biznesmen, twórca i właściciel, a jednocześnie szef fabrycznego zespołu Triumph, startującego w World Supersport. Właśnie ten facet wpadł na pomysł, aby wykorzystać Street Triple’a w serii wyścigów ParkinGo Series, które od sezonu 2010 towarzyszyły większości europejskich rund WSBK. Udało się! ParkinGo Series cieszyły się sporą popularnością, zarówno wśród kibiców, jak i samych zawodników, rekrutujących się z wielu krajowych mistrzostw lub pucharów. Street Triple, przygotowane do wyścigów, znakomicie uwidaczniały swoje sportowe geny. Jak się okazuje, te motocykle mają tak wiele wspólnego ze sportową Daytoną, że przygotowanie ich na tor nie nastręcza wielu problemów, a samo obserwowanie wesołych golasów w akcji gwarantuje publiczności emocje na najwyższym poziomie. Szkoda, że w polskich warunkach szanse na zorganizowanie pucharu markowego z tego typu motocyklami są bardzo niewielkie, jak widać po hondowskim Hornet Cup…

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany