Honda CBR 1100 XX Super Blackbird - opis modelu i opinia mechanika - Motogen.pl

Honda CBR 1100 Super Blackbird zadebiutowała w 1996 roku. Jej prezentacja była przełomem w dotychczasowym pojęciu sportowych motocykli turystycznych, dla których domeną były szybkie, autostradowe trasy na znacznych dystansach. Nowa Honda była nie tylko znacznie szybsza od konkurencji osiągając, jako pierwszy seryjny motocykl, licznikowe „trzy paczki”, ale również, w przeciwieństwie do poprzednich modeli tej klasy, stała się wreszcie stabilna i łatwa w prowadzeniu na ciasnych zakrętach.

Środowisko motocyklowe od razu uznało właściwości jezdne nowego motocykla, który, przynajmniej do czasu pojawienia się w dwa lata później Suzuki GSX1300R, panował na drogach. Przepis na sukces miał proste założenia: szybkoobrotowy, trwały silnik, dopracowana aerodynamika i sztywna rama z konwencjonalnym zawieszeniem. Całość uzupełniał system Dual-CBS uruchamiający zawsze zaciski hamulcowe obu kół, niezależnie od używanego w danej chwili przez kierowcę. Sposobem na przyzwoitą zwrotność motocykla, dysponującego znacznym rozstawem osi kół, okazał się dość ostry kąt główki ramy wzorowany na geometrii konstrukcji modelu Fireblade oraz zastosowany w późniejszych wersjach tzw. antynurek w przednim widelcu. Centralizacja środka ciężkości poprzez ustawiony pod optymalnym kątem silnik i pochylenie cylindrów miała tu również niebagatelne znaczenie.


Nazwa motocykla wywodzi się od najszybszego samolotu na świecie, który chętnie przedstawiano w tle oficjalnych zdjęć motocykla. To słynny Lockheed SR-71, zawsze w czarnym kolorze, który niczym cień na niebie nie pozostawia za sobą żadnego elektronicznego śladu mogącego go zdradzić przed radarami. Ten samolot, stworzony wyłącznie w celach szpiegowskich, jest zdolny do osiągania pułapu 26 kilometrów wysokości, czyli o 10 000 metrów więcej niż Concorde. Dzięki temu Blackbird zasuwa z trzykrotną prędkością dźwięku, co oznacza, że nawet jeśli zostałby wzięty przez siły wroga na celownik, i tak nie dogoni go żaden pocisk, bo taki wyciąga „zaledwie” dwa machy.


Co ciekawe, tak duża prędkość, osiągana przez ten samolot, nie jest efektem pracy wyłącznie dwóch silników samolotu. Obie jednostki wytwarzają bowiem jedynie 20% ciągu, a reszta mocy wyzwalana jest przez kompresowane i dopalane w wydechu powietrze. Oznacza to, że im szybciej lecisz, tym szybciej… lecisz. Właśnie dlatego taką moc nie zawsze da się ujarzmić, o czym świadczy fakt, że z kilkudziesięciu wyprodukowanych Blackbirdów połowa rozpadła się w locie.


Wróćmy jednak na ziemię. Patrząc dziś na sylwetkę Hondy, nie sposób nie określić jej mianem stylistycznie poprawnej. Przydługawa czacha tworzy smukłą, proporcjonalną całość z dużą powierzchnią owiewek silnika, nawiązując do kształtu swojego powietrznego imiennika. Honda w chwili debiutu CBR 1100 XX wciąż tkwiła w koleinie produkcji plastikowych motocykli sportowych, z wyglądu niewiele różniących się od siebie. Polotu nadają kierunkowskazy zabudowane w lusterkach i efektowny przedni reflektor z przezroczystym szkłem klosza. W jego wyostrzonym zarysie tkwi tajemnica znakomitego współczynnika oporu powietrza motocykla, bardziej korzystnego niż w smuklejszym ówczesnym modelu sportowym, NSR 250. Dodatkowo ten niepozorny kształt przedniej części motocykla pozwolił na uzyskanie wpływu strugi powietrza przy dużych prędkościach na dociążenie przedniego koła i lepszą stabilność podczas jazdy. Zgrabny tył podkreślają dwa tłumiki, które mają znaczne gabaryty i regularny kształt.


To, co proponuje silnik, jest rzeczywiście imponujące. Niezależnie od tego, czy występuje w wersji gaźnikowej, czy produkowanej od 1999 roku z układem wtryskowy (PGM-FI 42 mm), przyspieszenie motocykla jest porażające. Wysokie prędkości dla Blackbirda są chlebem powszednim; rozwija je w sposób niemal nieodczuwalny, a dzięki niezłej aerodynamice odbywa się to prawie niepostrzeżenie. Maszyna zachęca zatem do szybkiej i czasami niebezpiecznej jazdy nie tylko dlatego, że dysponuje odpowiednim potencjałem, ale również dlatego, że jazda na niej z prędkościami dozwolonymi jest nudna niczym jazda… Toyotą Corollą? Z punktu widzenia użytkowników jest to zaletą. Bo jako mechanizm prawidłowo naoliwiony, dobrze zestrojony i technicznie przyzwoity, jest banalnie prosty w obsłudze w warunkach niewymagających większej uwagi. Można zaryzykować stwierdzenie, że w codziennych dojazdach do pracy moc 164 KM, ponad ćwierć tony masy z płynami i znaczna partia czołowa owiewki stanowi przerost formy nad treścią. Blackbird zaczyna angażować swojego kierowcę dopiero przy naprawdę konkretnym odkręceniu gazu.


Dlatego żywiołem tego modelu są dalekie podróże z wysoką średnią prędkością przelotu, gdzie nadgarstki kierowcy nie są już tak obciążone, jak w mieście. Długotrwałe utrzymanie wysokiego tempa jest możliwe dzięki wygodnej pozycji za kierownicą, świetnej ochronie przed wiatrem i prawidłowo dobranym przełożeniom przy liniowej charakterystyce oddawania mocy. Ale czy w tego typu motocyklach jest to jeszcze coś nadzwyczajnego?

 


W pierwszej wersji z 1996 roku wskaźniki nie wyróżniały się niczym szczególnym. Mimo licznych zegarów, wskazówek i cyferblatów, kojarzą się one z tablicą rozdzielczą w samochodzie. Czegoś tutaj brakuje. Jest czytelnie, ale tak jakoś… oficjalnie? Elektroniczny zegarek o znanym wyglądzie trafił również i do tego motocykla. Zupełnie tak, jakby wciąż było ich za dużo w magazynach producenta. Przynajmniej na kokpicie nie jest kolorowo i dowcipnie jak w zegarku z odpustu za trzy złote. Widać od razu, że centralnie umieszczony prędkościomierz o dużej skali i w ciemnej tonacji nie uznaje żartów z dużych wartości. Co innego prezentuje nowszy model, w którym, obok ciekłokrystalicznych wskaźników, analogowy pozostał jedynie obrotomierz.


Elektronicznie dystrybuowana siła hamowania w tym dość zaawansowanym układzie hamulcowym wymaga pewnego przyzwyczajenia. Jest to system dość skuteczny jak na masę i możliwości motocykla, jednak w chwili awaryjnego hamowania może zachowywać się dziwnie. Gwałtowne i mocne naciśnięcie hamulca spotyka się z gumowym oporem klamki, ponieważ dozowaniem siły hamowania steruje komputer i specjalny zawór ciśnieniowy PVC. Jak działa to ustrojstwo w rzeczywistości, wiedzą najlepiej ci, których elektroniczny układ antypoślizgowy rozłożył na łopatki np. w autostradowych sytuacjach podbramkowych. Ale są też gorliwi zwolennicy elektronicznie kontrolowanego układu hamulcowego, znanego jeszcze z poprzedniego modelu CBR, którzy poznali już smak bezpiecznego hamowania na śliskiej nawierzchni w pochyleniu. Skuteczność Dual-CBS jest zatem dyskusyjna, bo jedni chwalą system, inni nie. Na pewno jednak korzystając z niego, trzeba uwzględnić nierówne drogi w naszym kraju, na których występujące zjawisko podbijania kół przy hamowaniu jest codziennością wprowadzającą elektroniczne systemy w… osłupienie, zwłaszcza podczas jazdy z bagażami i pasażerem.


Blackbird nie ma żadnych wad konstrukcyjnych. Motocykl sprawdza się na długich trasach i uchodzi za sprzęt niezawodny. Opinia ta dotyczy również egzemplarzy wyposażonych w układ wtrysku paliwa, z którym raczej nie ma problemów. Duża liczba elektronicznych czujników zwykle działa bez zarzutu. Warto zwrócić uwagę na jakość montażu elementów nadwozia, która jest bardzo wysoka. Starannie spasowana i, co najważniejsze, wytrzymała okazuje się obudowa. Parkingowe gleby dla tak ciężkiego motocykla kończą się zazwyczaj jedynie zarysowaniem lakieru, a powstanie ewentualnych pęknięć to rzadkość. Szczelnie zabudowany silnik w ruchu ulicznym szybko grzeje się do temperatury, do której obniżenia niezbędny jest pracujący wentylator. Sprzęt zużywa stosunkowo niewiele benzyny; mieści się w przedziale od 5,6 do – rzadko, ale jednak – 9 l/100 km. Jako motocykl o dużym potencjale silnika, wymaga stosunkowo dobrych części zamiennych, takich jak wzmocniony łańcuch czy wysokiej jakości ogumienie. Klocki hamulcowe, klamki, filtry i inne drobiazgi są ogólnie dostępne. W przypadku droższych napraw części można wyszukiwać pośród licznego asortymentu podzespołów używanych.


Okiem mechanika:
Honda CBR 1100XX to motocykl nie dla każdego. Nadaje się do codziennej jazdy po mieście, tak samo jak do podróży na długie dystanse czy ostrej jazdy po górskich serpentynach, jednak jest zbyt wymagający dla początkujących. Ma wszystko to, czego potrzeba do szybkiej turystyki i dlatego jest to jeden z najlepszych motocykli o takim przeznaczeniu. Jeździec przyjmuje na nim dobrą, wygodną pozycję i ma świetną ochronę przed wiatrem czy niesprzyjającymi warunkami pogodowymi, zwłaszcza przy akcesoryjnej, wyższej szybie. Problemy techniczne zdarzały się w egzemplarzach z pierwszych lat produkcji, w których przy przebiegu powyżej 50 tys. km wyskakiwał drugi lub piąty bieg. Znane są przypadki problemów z ładowaniem i regulatorem napięcia. Części zamienne są ogólnie dostępne, a np. używane skrzynie biegów występują często w dobrym stanie. Ludzie, którzy jeżdżą XX-em, są z niego zazwyczaj bardzo zadowoleni i jeśli dosiadają starszej wersji „na gaźnikach”, później zwykle przesiadają się na nowszy model – mówi Grzegorz Bilewicz, szef serwisu GMK Extreme z Opola (www.gmk-extreme.pl), tel. 0504 727 751.

Jedna odpowiedź

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany