Wypadek Koenigsegg... i motocykle w tle - Motogen.pl

Od Naczelnego: Jak wszyscy wiemy, MOTOGEN. To portal motocyklowy, a nie samochodowy – co więc robi u nas ta informacja? Kiedy w niedzielę wieczorem zobaczyłem relację z miejsca wypadku, ujęcia odgrodzonej barierkami ulicy zaraz przypomniały mi liczne imprezy motocyklowe jak np. pokazy stuntu, które odbywają się na tej samej zasadzie.

Stara prawda mówi, że jest dobrze, dopóki jest dobrze. Gdyby pokazy przebiegły pomyślnie, nikt nie zwróciłby uwagi na to jaką tak naprawdę imprezą było GT Polonia oraz czy wszystkie wymogi formalne zostały spełnione. Kto tak naprawdę zawinił?
Poszukanie odpowiedzi na ten temat nie mogliśmy zostawić komukolwiek innemu niż Wojtkowi, bo Poznań to jego tereny. Zaraz więc oddaje mu miejsce. Dodam od siebie tylko, że wydarzenie to powinno szczególnie zainteresować wszystkie osoby organizujące imprezy zarówno na zamkniętych fragmentach drogi, jak i na parkingach. Jeżeli coś się stanie (a co jakiś czas się staje), jeżeli pojawi się jakieś niedociągnięcie – prokurator to znajdzie, możecie być tego pewni.

Sportowe samochody, cywilne przepisy i tragedia w tle – co z motocyklami?

Zacznijmy od tego, że ten tekst to wyłącznie moje spostrzeżenia i opinia, z którą możecie się zgodzić lub nie. Jest ona oparta o dotychczasowe wypowiedzi rzecznika prasowego organizatora, prokuratury, a także ustawę o organizacji imprez masowych.

Gran Turismo Polonia odbywa się w Poznaniu już od jakichś dziewięciu lat. Jej głównym założeniem jest podnoszenie umiejętności kierowców mających samochody, za które można sobie kupić dom albo spore mieszkanie na Nowym Świecie. Super samochody nie oznaczają jednak super umiejętności ich kierowców. Dowiódł tego właściciel Koenigsegesse… Koenigsegga CCR, który jest jednym z najszybszych samochodów na świecie.

Kiedy samochód zaczął „myszkować”, kierowca zamiast odpuścić gaz tak, jak to powinno mieć miejsce w aucie z tylnym napędem – przyspieszył i dzięki temu samochodem zaczęło rzucać jeszcze mocniej. Skończyło się na tym, że rozpędzone auto wpadło w grupę osób, a impreza została przerwana.

Jeszcze bardziej zaskoczył wszystkich informacja od prokuratury. Przedstawiciel Prokuratury Okręgowej w Poznaniu powiedział, że podczas imprezy obowiązywały przepisy ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Co to oznacza? Akurat mieszkam blisko tej ulicy. Jej oficjalna nazwa to Arcybiskupa Hlonda, a nieoficjalna to Nowe Zawady. Do niedawna była ona dla poznańskich amatorów prędkości tym samym, czym dla warszawskich było Cargo. Mamy tam zatem ograniczenie prędkości do 70 kilometrów na godzinę. Co więcej – samochody nawracały na samym końcu przejazdu, a przecież nie ma tam pozwolenia na zawracanie.

Rzecznik prasowy imprezy powiedział w wypowiedzi telewizyjnej, że wszystko zostało odpowiednio zabezpieczone, Policja zaopiniowała imprezę pozytywnie, więc organizator umywa ręce. Impreza została zgłoszona jako masowa, o czym świadczy jedna z wypowiedzi rzecznika poznańskiej Policji. Na pewno nie była to impreza sportowa, ponieważ w takim wypadku uczestnicy musieliby posiadać licencję, a organizatorzy zgłosić ją do PZM. Oprócz tego musiałby się odbyć odbiór trasy i zabezpieczenie byłoby zupełnie inne.

Impreza ma również część torową. W regulaminie zapisano, że nie można wyprzedzać na torze i organizować między sobą wyścigów. W wypowiedzi dla poznańskiego WTK przedstawicielka organizatora powiedziała, że jest to szkolenie. Nie wiemy jednak, czy w takim razie impreza została zgłoszona do starostwa powiatowego, ponieważ tam właśnie są zgłaszane doskonalenia techniki jazdy. Jak została zgłoszona impreza i jaki ma charakter? Tego tak na prawdę nie wiadomo, ponieważ w Poznaniu lekką ręką podchodzi się do tego typu tematów. Przykład? Noc Kupały i puszczanie lampionów zamiast wianków. Nad miastem przeleciało około dwudziestu tysięcy płonących, chińskich lampionów pomimo negatywnej decyzji Straży Pożarnej. Prezydent miasta – Ryszard Grobelny – stwierdził jednak, że impreza się odbędzie. Dzięki temu chociażby ochroniarz z parkingu, na którym stawiam motocykl miał „zabawę” w postaci łapania lampionów, które spadały w pobliżu zaparkowanych pojazdów.

Winą za całe zajście podczas niedzielnego Gran Turismo Polonia obarczono kierowcę i na podstawie dokumentów można powiedzieć, że słusznie. W końcu w dokumentacji organizator zawarł informację, że będzie obowiązywać ograniczenie, więc nic mu do tego. Barierki takie, a nie inne zastosowano, ponieważ był to prosty odcinek drogi. Oprócz tego wiadomo, że kierowcy ubezpieczają się na własną rękę, ale nie wyklucza to tego, że część publiczna mogła być dodatkowo ubezpieczona.

Dlaczego o tym piszemy? Ano dlatego, że zastanawiamy się jak to wygląda na imprezach motocyklowych. Weźmy takie Moto Show Bielawa, które do niedawna było organizowane na obwodnicy miasta. Pomimo, że stunterzy jeździli po prostym odcinku drogi, to widzów zabezpieczały dwa rzędy barierek. Oczywiście wszystkie pojazdy musiały być zarejestrowane i ubezpieczone. W przypadku Stunt GP, które odbywa się w Bydgoszczy newralgiczne miejsca również są dodatkowo zabezpieczone.

Rozmawiałem z koleżanką, która pracuje przy organizacji Rajdu Świdnickiego i w ubiegłym roku zginęła tam w wypadku dwójka dzieci. Organizator i kierowca samochodu nie byli jednak winni całemu zajściu, ponieważ były wydzielone odpowiednie strefy bezpieczeństwa dla kibiców. Dzieci znajdowały się poza taką strefą i były odwrócone tyłem do kierunku jazdy. Poza tym kierujący był na prawdę doświadczonym kierowcą i posiadał odpowiednią licencję. W przypadku Gran Turismo Polonia wystarczy mieć egzotyczne auto i prawo jazdy.

Wysłaliśmy zapytanie do organizatorów Verva Street Racing w Warszawie, które jest przecież imprezą znacznie szybszą niż Gran Turismo Polonia i odbywa się na ulicach miasta. Mamy również nadzieję, że szybko poznamy kwalifikację Gran Turismo Polonia i będziemy mogli zestawić oba przypadki. Chociaż i tak wiadmo, że Verva Street Racing jest znacznie lepiej zabezpieczone, a do udziału dopuszcza tylko kierowców z licencjami sportowymi.

Wypadek może się oczywiście zdarzyć wszędzie, a ludzie mogą ucierpieć niezależnie od tego ile barierek napotka po drodze rozpędzony pojazd. Mimo wszystko organizując tego typu pokazy publicznie powinny brać w nich udział jedynie wykwalifikowane osoby. To, że ktoś w przeszłości posiadał super samochód albo brał udział w doskonaleniu techniki jazdy nie oznacza, że jest dobrym i doświadczonym kierowcą. Organizatorzy GT Polonia z jednej strony zabezpieczyli się tym, że zawarli informację o konieczności przestrzeganiu przepisów ruchu drogowego w regulaminie. Z drugiej strony gdyby faktycznie tak miało być, to do prezentacji pojazdów nie byłyby potrzebne wszystkie trzy pasy ruchu.

Jakie jest Wasze zdanie, kto zawinił? Zachęcamy do dyskusji.

Autor: Wojciech Grzesiak