Uliczna runda MotoGP: plan, czy raczej niespełnione obietnice prezesa Dorna Sports - Carmelo Ezpelety? - Motogen.pl

Wypowiedź Carmelo Ezpelety dla jednej z hiszpańskich gazet ,,Expansion’’, o organizacji rundy MotoGP na ulicznym torze, wywołała ostatnio niemałą sensację wśród branżowych mediów. Jedno zdanie prezesa Dorny spowodowało lawinę spekulacji, gdzie oraz kiedy, ma się odbyć rzeczona uliczna runda. To się nazywa rozmach i siła przekazu. Różne media, powołując się na słowa CEO, największej firmy organizującej wyścigi motocyklowe na świecie, rozpoczęły snuć domysły, nakręcając spiralę medialnego gorącego tematu.

Dzięki temu powstało parę pomysłów potencjalnych lokalizacji, szczególnie skupiających się na ciepłych krajach, ponieważ Ezpeleta w swojej wypowiedzi użył, w wolnym tłumaczeniu, słów ,,ciepłe miasto’’. Chętnych do organizacji tego typu wyścigowego wydarzenia jest wielu, ale głównym argumentem do przekonania Dorny jest pojemność portfela oraz wartość marketingowa, która może wpłynąć na sprzedaż motocykli. Dlatego siłą rzeczy eksperci skupili się na bliskim wschodzie, gdzie petrodolarów na takie wydarzenie się nie szczędzi, niektórzy poszli jeszcze dalej, fantazjując o kolejnej włoskiej rundzie i za ciepłe miasto uznali stolicę Italii. Co byłoby jeszcze ciekawsze, ponieważ na początku tego roku włoska federacja motocyklowa zakazała swoim zawodnikom udziału w wyścigach ulicznych, pod groźbą zabrania licencji.

Te wszystkie wydarzenia zmotywowały nas do głębszej analizy planów, a może niespełnionych obietnic szanownego Carmelo Ezpelety. Dodatkowo sensacyjna wypowiedź prezesa Dorny, zbiegła się w czasie z promocją eventu, który ma się odbyć 6 lutego w Rzymie, gdzie Dorna Sports i włoski koncern energetycznym Enel, mają ujawnić pierwsze szczegóły dotyczące mistrzostw w klasie motocykli elektrycznych Moto-e, gdzie Enel ma być głównym sponsorem. Całej imprezie mają towarzyszyć motocyklowe atrakcje na ulicach Rzymu. Przypadek? Znając Carmelo Ezpelete i jego ponad dwadzieścia lat za sterami Dorny, raczej nie.

Po ostatnich tragicznych wydarzeniach z 2016 roku na torze Catalunya, gdzie śmierć poniósł Luis Salom, rozpętała się prawdziwa wojna o warunki bezpieczeństwa i stan nawierzchni panujący na tym zamkniętym torze. Nawet Valentino Rossizabrał głos, gdzie twierdził, że zawodnicy zgłaszali ten problem od 6 lat. Efekt przepychanki z władzami toru oraz mało istotne zmiany nawierzchni w paru zakrętach, pozostawiły problem nadal otwartym. Nasuwa się pytanie, czy aby na pewno Dorna jest gotowa na otwarty uliczny tor?

Idąc tropem liczby rund w przepełnionym wyścigowym kalendarzu, których na ten sezon ma być 19 (ponieważ doszła runda w Tajlandii), a w roku 2019 ma ich być już rekordowo 20, (plus skandynawska runda w Finlandii), możemy powątpiewać w plany Dorny. Chyba że kosztem którejś z dotychczasowych starych rund, może wspomnianej GP Katalonii? Fakt zwiększenia liczby wyścigów w sezonie doprowadził również do podziału paddocku, niektóre zespoły i zawodnicy mają mieszane uczucia co do zasadności takich rozwiązań, zastanawiając się czy taka liczba wyścigów ma sens. I kiedy wyścigowe ekipy będą miały czas na przedsezonowe testy.

Pamiętajmy również o tym, czy któryś z zawodników dotychczasowych mistrzostw świata MotoGP, będzie w ogóle miał ochotę wzięcia udziału w tak niebezpiecznej rundzie, w której „bohaterem” będzie tor uliczny. Obecny mistrz świata MotoGP, Marc Márquez, szukając limitu, z którego jest tak doskonale znany, zaliczył w sezonie 2017 aż 27 wywrotek na zamkniętym, bezpiecznym torze, gdzie mamy dmuchane bandy i szerokie pułapki żwirowe. Jak by wyglądał jego występ na hipotetycznym torze ulicznym, czy w ogóle wystąpiłby i czy nadal tak spektakularnie szukałby limitu?

Ostatecznie biorąc pod uwagę nieograniczone możliwości finansowe ciepłych krajów mlekiem i ropą płynących, które zadziwiając świat, pokazały już nieraz rozmach swoich inwestycji, możemy zgodzić się z planami Carmelo Ezpelety i dopuścić taki wyścigowy scenariusz. Bo jeżeli udało się usypać sztuczną wyspę na morzu, to czemu miałoby się nie udać wybudowanie toru ulicznego, dodatkowo jeszcze spełniającego wszystkie warunki bezpieczeństwa oraz okalającego go dokoła ,,sztucznego ciepłego miasta’’.

Historia pokazuje, że się da, ale po co? Z jednej strony, czy w tym ,,ciepłym mieście’’ będzie panował tak samo ciepły klimat wyścigu ulicznego jak choćby na TT, z drugiej jednak strony w rozpoczynającej się erze wyścigów motocykli z napędem elektrycznym, może się okazać ostatnim bastionem gdzie będzie się można pościągać motocyklami z tradycyjnym silnikiem spalinowym.