TomTom Rider 400 – pancerna nawigacja motocyklowa - Motogen.pl

TomTom Rider 400 został stworzony specjalnie dla motocyklistów, choć można go używać również w samochodzie. W tym przypadku konieczny będzie zakup dodatkowego uchwytu, bądź wybrania pakietu premium, w którym znajduje się ów uchwyt wraz z zabezpieczeniem przed kradzieżą i futerałem ochronnym.

 

Nowy TomTom został całkowicie przeprojektowany. Oferuje informacje drogowe, komunikaty audio przekazywane są przez wbudowany głośnik lub bluetooth do urządzeń głośnomówiących albo zestawów słuchawkowych. Ma jasny ekran, który możemy obsługiwać w rękawiczkach. Dodatkowo jest on przystosowany do pracy w jasnym słońcu.

 

Urządzenie można montować w pozycji pionowej. W takiej konfiguracji bardzo przypomina widok znany ze smartfonów. Jest to ciekawe ustawienie, bo w tym widoku na ekranie widzimy więcej informacji o tym, co znajduje się przed nami na szlaku. Oczywiście wszystko zamknięte jest w wodoodpornej obudowie, która wyglądem kojarzy się z bardzo solidne wykonanymi urządzeniami wojskowymi.

 

Nowe i niespotykane do tej pory są opcje ustawiania tras i jej nagrywania. Motocyklista ma do wyboru trasy po krętych drogach, drogi o największej różnicy wzniesień czy wycieczkę w tę i z powrotem. Wszystko to można zaplanować na komputerze, pochwalić się w mediach społecznościowych lub przesłać znajomym, z którymi chcemy udać się w podróż.

 

Czytaj dalej na następnej stronie>>>

 

 

 

TomTom Rider 400 ma wiele opcji i różne możliwości ustawienia i skonfigurowania ekranów oraz menu zgodnie z życzeniami użytkownika. Nasza podróż pokazała przede wszystkim, że najpierw należy zapoznać się z urządzeniem, ponieważ nie wszystko jest tak intuicyjne, jak byśmy sobie tego życzyli.

 

Pierwszą niespodzianką było parowanie urządzenia via bluetooth. O ile z telefonem pewnej firmy sadowniczej nie było najmniejszego problemu, o tyle Samsung nie był rozpoznawany przez naszego Ridera. Nie udało się uzyskać komunikatów drogowych, poza tym wykorzystywanie przez TomToma przesyłu danych za pośrednictwem smartfona wydaję się trochę bezsensowne. Czyż nawigacja nie powinna być niezależna?

 

Po połączeniu trzech urządzeń – telefon-nawigacja-intercom – nie dało się transferować muzyki nadawanej z telefonu przez bluetooth. Do kierowcy docierały tylko komunikaty z nawigacji. TomTom nie daje nam także możliwości nawiązania rozmowy telefonicznej podczas jazdy. Dobrze, że przynajmniej można odebrać połączenie przychodzące.

 

Można oczywiście zasłaniać się względami bezpieczeństwa, ale zdecydowanie bezpieczniejsze byłoby zrobienie tego za pośrednictwem nawigacji, niż wyciąganie z kieszeni telefonu w trakcie jazdy. A podczas długich i nudnych kilometrów autostradowych czasem przychodziły nam do głowy takie pomysły.

 

Wprowadzanie adresu odbywa się tak, jakbyśmy byli na drugim końcu świata. Należy wpisać całą nazwę ulicy, a dodatkowo miasto. Urządzenie nie sugerowało ulic z najbliższego otoczenia, a krótka przejażdżka do zaprzyjaźnionej kawiarni według Ridera miała ponad 300 km.

 

Opcja ustawiania własnej trasy to coś, co podróżnicy lubią najbardziej. Wybór i zaplanowanie trasy na urządzeniu może być dosyć frustrujący, a często będąc np. pod namiotem nie mamy do dyspozycji komputera, który pozwoli nam cieszyć się dużym ekranem. Oprogramowanie nie pozwala nam na usunięcie zaplanowanego punktu, bądź wybranie alternatywnego, a proces ustawiania trasy można zaczynać od początku.

 

Co ciekawe, przy planowaniu jednej trasy z określonych punktów, nawigacja proponowała za każdym razem inną drogę. Alternatywą może być zapisywanie w pamięci określonych punktów trasy, ale to z kolei może być w niektórych przypadkach bardzo czasochłonne.

 

Kilometry pokonane z nawigacją pokazały, że TomTom Rider 400 jest innowacyjny i zaprojektowany z myślą o motocyklistach. Urządzenie odkryło też przed nami swoje ograniczenia. W przypadku krótkich wycieczek dobry smartfon nie ma sobie równych.

 

To, co przemawia na korzyć Ridera, to jego wodoodporna obudowa, możliwość obsługi bez zdejmowania rękawic, bardzo dobra wydajność baterii (możliwa jest wielogodzinna praca na samej baterii, jeśli mamy problem z podłączeniem się do instalacji motocykla) i wciąż wysokie stawki roamingowe, które często dyskwalifikują telefony za granicą. Chętnie więc widzielibyśmy to ładnie wyglądające urządzenie na „stałe” zamontowane na kierownicy motocykla i towarzyszące nam w kolejnych podróżach.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany