TomTom Rider 2 - prosto do celu - Motogen.pl

Druga odsłona TomTom Rider pojawiła się na rynku w ubiegłym roku. Jej najważniejszymi cechami są technologia IQ Routes, która jest bazą danych z rzeczywistymi czasami przejazdu, zebranymi z urządzeń użytkowników, a także funkcja „kręte drogi” opracowana z myślą o tych, którzy nie lubią podróżować po autostradach i drogach ekspresowych, a także asystent pasa ruchu, który informuje o tym, jaki pas należy zająć aby nie ominąć skrętu lub zjazdu nawet na najbardziej skomplikowanych węzłach autostradowych. Oprócz tego mocnym filarem TomTom Rider 2 jest bezpłatna dożywotnia aktualizacja map. Nawigacja umożliwia również szeroko pojęte zarządzanie planami podróży po podłączeniu urządzenia do komputera. Urządzenie wyposażono także w Bluetooth, który pozwala na połączenie go z telefonem i zestawem głośnomówiącym.

Urządzenie, montaż i połączenia
Kształt TomTom Rider 2 jest do bólu prosty. Z przodu znajdziemy ekran dotykowy o przekątnej 4,3” i daszek, który teoretycznie ma sprawiać, że ekran będzie czytelny przy mocniejszym słońcu i chronić przed deszczem. W praktyce daszek neutralizuje wpływ promieni słonecznych tylko w przypadku jazdy pod słońce i kiedy promienie słoneczne padają z boku. Osłona przed deszczem jest za to bardzo dobra. Pod spodem umieszczono wejście USB wraz z diodą pokazującą stan naładowania baterii, a także wejście na ładowarkę podpinaną do gniazda zapalniczki. Urządzenie montuje się do motocykla przy pomocy prostego i zarazem świetnie sprawdzającego się w praktyce systemu RAM Mount opartego na dwóch głowicach kulowych. Dzięki temu naprawdę trzeba się postarać aby znaleźć motocykl, na którym zainstalowanie TomTom Rider 2 będzie niemożliwe.

W moim przypadku montaż był testowany na motocyklach z kierownicą dwuczęściową oraz klasyczną. Montaż na tej pierwszej jest nieco trudniejszy; musiałem odkręcić klamkę sprzęgła, zamontować podstawę uchwytu od nawigacji, ułożyć ją i przykręcić klamkę. Cała operacja zajęła około 10 minut, ponieważ nie posiadam grzechotki. Klasyczna kierownica wymaga mniej zachodu, ponieważ powierzchnia kierownicy jest znacznie większa. Żeby jednak nie zasłaniać zegarów wybór padł również na sąsiedztwo klamki sprzęgła, ale tym razem bez jej odkręcania. Kilka ruchów grzechotką i TomTom był na wybranym przeze mnie miejscu.


Kolejną rzeczą, którą obowiązkowo chciałem zrobić, było połączenie nawigacji z zestawem słuchawkowym i telefonem. W przypadku interkomu użyłem dwóch urządzeń – Scala Rider Q3 oraz Interphone F5MC. Jeżeli chodzi o telefon, to sparowanie odbyło się z iPhone 5S z zainstalowaną najnowszą wersją systemu iOS. Bez problemu udało się sparować „tercet egzotyczny” w składzie nawigacja, interkom i telefon. Cała operacja trwała dosłownie kilka minut. Urządzenie chciało nawet dobrać się do książki telefonicznej. W przypadku telefonu obsługiwany jest tryb głośnomówiący, wybieranie na podstawie wpisów z książki telefonicznej, wybieranie z użyciem przycisków klawiatury, a także wybranie numeru do interesującego nas POI. Wybierania głosowego i czytania nazwy dzwoniącego nie uświadczymy, ale nie jest to wadą.

Planowanie trasy
Trasę możemy zaplanować na kilka sposobów. Te tradycyjne to oczywiście nawigowanie do adresu, nawigowanie do centrum miasta i nawigowanie do POI. Wystarczy wybrać opcję „Zaplanuj trasę” lub „Zaplanuj krętą trasę”. Każdą z nich można później zapisać jako plan podróży aby móc skorzystać w przyszłości.

Trasę można również zaplanować przy pomocy aplikacji Tyre. I tutaj jest pierwsza rzecz, która jest dla mnie niezrozumiała. Firma TomTom ma na swojej stronie internetowej mapy całego świata z możliwością ogólnego zaplanowania podróży. Gdyby jeszcze dorzucić funkcje dodawania punktów przelotowych i eksportu do urządzenia przy pomocy oprogramowania TomTom, to byłoby to znacznie łatwiejsze. Póki co mamy zewnętrzną aplikację, w przypadku której pomoc techniczna jest niedostępna dla wersji bezpłatnej i dodatkowo istnieje sześć lat na rynku, a nikt nie zrobił portu na system Mac OS. Z Tyre udało mi się skorzystać dzięki uprzejmości sąsiada, który posiada komputer wyposażony w Wingrozę. Obsługa aplikacji nie wymaga dyplomu z fizyki atomowej, ale mimo wszystko taka firma jak TomTom mogłaby ze spokojem opracować własne rozwiązanie lub kupić istniejące.

 

Jeżeli nie chcecie lub nie możecie korzystać z aplikacji, to można również użyć strony internetowej – http://houghi.org/tomtom/ i właśnie dzięki temu rozwiązaniu trochę „przeprosiłem się” z Riderem. Wystarczy zmienić interfejs Google Maps na starą wersję (żeby zaoszczędzić Wam czasu podaję link – https://maps.google.pl/maps), zaplanować trasę, wrzucić link i zaakceptować, a po chwili dostaniemy plik do pobrania w formacie .itn. Należy go skopiować do urządzenia, a konkretnie do katalogu „itn” i po odłączeniu od komputera TomTom będzie widział nową trasę. Jeżeli zamierzacie jechać przez duże miasta, ale nie chcecie się w nich zatrzymywać i wjeżdżać do centrum, to najlepszym rozwiązaniem jest przeprowadzenie punktów przez możliwie jak najmniejsze miejscowości, ponieważ TomTom nie chce ustawiać punktu, w którym powinniśmy skręcić na kolejny punkt trasy tak jak robi to Google Maps i będzie uparcie dążył do tego by wjechać do centrum danego miasta i wtedy zaliczy nam checkpoint. Można to ominąć w jeszcze jeden sposób, a mianowicie przy zbliżaniu się do danego punktu po prostu wybrać opcję zmiany trasy i ustawić na kolejny, to również pozwoli ominąć konieczność wjazdu do centrum. Istnieje możliwość wybrania nawigowania do punktu na mapie, ale z racji małego wyświetlacza jest to czasochłonne i uciążliwe, jeśli zamierzamy programować dłuższą trasę.

Przy planowaniu można także skorzystać z opcji Map Share. W przypadku Polski nie sprawdzi się ona zbyt dobrze, a wynika to głównie ze znikomego zaangażowania użytkowników. Jest jeszcze jeden problem funkcji Map Share. Po podłączeniu urządzenia do komputera zaktualizowałem ową funkcję, zaktualizowałem mapy i chciałem zabrać się za dalszą eksplorację menu. Okazało się jednak, że TomTom się zapętlił i musiałem przetestować dział obsługi technicznej. Tutaj z pomocą przyszła Pani Anastazja T., która udzieliła mi szeregu wskazówek. Już pierwsze dwie sprawiły, że urządzenie zaczęło działać, ale jednocześnie musiałem pozbyć się aktualizacji i po jakimś czasie odważyłem się na ponowną instalację, która tym razem już przebiegła bez problemów.

 

Urządzenie zapamiętuje nasze wcześniejsze destynacje, dzięki czemu łatwo można dotrzeć do któregoś z wcześniejszych punktów bez konieczności ponownego wpisywania adresu.

 

Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że menu urządzenia można obsługiwać z poziomu komputera po podłączeniu go kablem USB. W ten sposób można wygodnie „wklepać” i zapisać interesującą nas trasę.

W drogę!
Po zabawie menu i oprogramowaniem przyszedł czas na wyjazd w trasę. Montaż na kierownicy, parowanie z urządzeniami, wybór miejsca docelowego i w drogę. Oczywiście nawigacja będzie pytać o prowadzenie drogami płatnymi, nieutwardzonymi i przez przeprawy promowe. Jeżeli chcecie wybrać opcję trasy krętej, to szykujcie się na freestyle, ponieważ pomimo posiadania swojej ulubionej trasy, nawigacja potrafi zaskoczyć. Doprowadzi do celu, ale droga nierzadko będzie zagadką, krętą zagadką.

Obsługa wyświetlacza z rękawicami przebiega bez problemu. Ikony są na tyle duże, a wyświetlacz na tyle czuły, że nie musiałem się zatrzymywać i obsługiwałem urządzenie w trakcie jazdy. Matowy ekran nie radził sobie zbyt dobrze z ostrym słońcem. Jest to chyba przypadłość większości matowych matryc. Momentami nie pomagał nawet daszek, który ma zmniejszać wpływ słońca na czytelność ekranu i chronić go przed deszczem. Z tym drugim radził sobie bardzo dobrze.

Komendy głosowe w moim wypadku docierały prosto do kasku przy pomocy interkomu i tutaj pojawił się zgrzyt, ponieważ nie miałem możliwości ustawienia głośności w urządzeniu. To sprawiło, że po ustawieniu Scala Rider czy Interphone pod muzykę i rozmowy przez telefon przy każdej zmianie kierunku, fotoradarze czy przejeździe kolejowym nawigacja przyprawiała mnie o zawał serca. Przed każdą wskazówką następowało przerwanie muzyki, chwila ciszy i dopiero wtedy głos mówił, dokąd mam się kierować. Było to trochę irytujące, ponieważ zestaw słuchawkowy potrzebował zawsze krótkiej chwili na zorientowanie się, o co chodzi. Przy przekroczeniu prędkości TomTom Rider 2 robił mi na złość i wyciszał muzykę do momentu, w którym nie zwolniłem.

 

W przypadku zmiany trasy lub ustawiania nowego punktu GPS zaskakuje bardzo szybko i po kilku sekundach, zaakceptowaniu ostrzeżenia o tym, że nie należy traktować urządzenia jak wyroczni, można ruszać w drogę. Podczas jazdy nie zdarzyło mi się, żeby nawigacja się pogubiła. Jedynie w kilku momentach powiedziała mi o przejeździe kolejowym w momencie, w którym byłem już kilkadziesiąt metrów za nim. Trafienie pod dany adres jest precyzyjne. Na pięć razy tylko raz zdarzyła się sytuacja, że nawigacja zakończyła prowadzenie zanim dojechałem do skrzyżowania z miejscem docelowym. Oprócz tego jeżeli będziemy znajdować się na węźle autostrady lub drogi ekspresowej, nawigacja pokaże nam trójwymiarowy rzut zjazdu oraz miasto, na które należy się kierować.

 

W przypadku korzystania z trasy importowanej z map Google nie ma znaczenia, czy wybierzecie opcję trasy szybkiej, krótkiej czy krętej, ponieważ i tak jej przebieg się nie zmieni.

Bateria działa poprawnie i tylko odrobinę poniżej czasu deklarowanego przez producenta. W przypadku korzystania z połączeń Bluetooth było to około trzech godzin. W przypadku braku podłączonych urządzeń – niecałe pięć godzin. Producent deklaruje działanie przez sześć godzin, więc można uznać to za dobry wynik.

Na bardzo duży plus zasługuje uchwyt firmy RAM, który nic sobie nie robi z działania wiatru, nawet jeśli jedziemy na nakedzie z prędkością około 180 km/h.

Nawigacja kontra smartphone
Tutaj dochodzimy do kwestii bardzo spornej, a mianowicie próby odpowiedzi na pytanie, czy jest sens kupować nawigację za około 1600 PLN, kiedy możemy w podobnej cenie kupić telefon mający o wiele więcej funkcji. Za nawigacją przemawia przede wszystkim solidne wykonanie, dożywotnia i bezpłatna aktualizacja map i odporność na deszcz. Do smartfona możemy jednak zakupić pancerny uchwyt do mocowania na kierownicy, dokupić ładowarkę samochodową, większą kartę SD i wydać kilka euro na licencję programu nawigacyjnego jeśli będziemy jej potrzebować tylko na kilka dni. Jeżeli poruszamy się tylko na terenie kraju, to można skorzystać z darmowych map Google, które jednak nie pozwalają ustawiać trasy punkt po punkcie, co potrafi być uciążliwe.

Wybór pozostaje jak zawsze kwestią upodobań, ponieważ wiadomo, że nie każdy jest zwolennikiem zaawansowanych urządzeń, w których funkcja telefonu jest tylko jedną z wielu opcji. Takie osoby z pewnością docenią TomTom Rider 2. Solidne wykonanie, mnogość funkcji, bardzo dobra jakość obsługi klienta i bezproblemowa współpraca z komputerem, telefonem i interkomami sprawia, że jest to sprzęt godny polecenia dla miłośników tradycyjnych rozwiązań.

 

Plusy i minusy:

+ Solidne i proste wykonanie

+ Bardzo dobry uchwyt w zestawie

+ Duże możliwości obsługi z poziomu komputera

+ Dożywotnia darmowa aktualizacja map

+ Bardzo dobra pomoc techniczna

+ Bezproblemowa współpraca z interkomami i telefonem

+ Przyzwoity czas pracy baterii

+ Odporność na warunki atmosferyczne

+ Dokładność prowadzenia

 

– Matryca słabo radzi sobie z ostrym słońcem

– Brak aplikacji do planowania tras na inne systemy niż Windows

– Konieczność planowania trasy na komputerze przez aplikację z zewnętrznego źródła

– Zbyt głośne komunikaty dźwiękowe

– „Dziwne” zachowanie przy przekroczeniu prędkości powyżej 10 km/h

– Problem ze złapaniem sygnału przy uruchamianiu, kiedy znajdujemy się w odległości kilkunastu metrów od budynku

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany