Szósta runda MotoGP sezonu 2018 Grand Prix czyli Mugello i - Motogen.pl

Włoska runda w samym sercu przepięknej Toskanii to świetny pomysł na motocyklową wyprawę z finałem na torze Mugello i rundą Grand Prix. Położony niecałe 40 kilometrów od Florencji tor Mugello, to klejnot w koronie kalendarza mistrzostw świata MotoGP, jest jednym z najpiękniej położonych torów na świecie. Ponadstukilometrowy pierścień miast: Modena, Bolonia, Imola, a na południu Siena, dla niektórych piękniejsza od Florencji, to tylko przedsmak zachęcający do wakacyjnego wyjazdu.

Mugello zawsze warto wziąć pod uwagę planując swój odpoczynek od ciężkiej pracy. Fascynujące miasta zachwycające góry i jeziora, zapierające dech w piersiach wybrzeże, przewidywalna pogoda, doskonałe wino i wspaniała kuchnia, wszystko to kręci się w około włoskiego wyścigowego obiektu. Dochodzi do tego niepowtarzalna atmosfera w trakcie samego Grand Prix. Nie wspominając o romantyzmie, te argumenty mogą przekonać wasze drugie połówki do włoskiej wyprawy z wyścigową nutą w tle.

Pomimo gościnności z jakiej słynie toskański region, jest paru turystów, którzy nie są mile widziani podczas włoskiej rundy. Mowa oczywiście o rewelacyjnym w tym sezonie Marcu Marquezie, który w klasyfikacji generalnej bije wszystkich na głowę, w dzikim pędzie wyprzedzając resztę stawki, podobnie jak podczas tegorocznej słynnej rundy w Argentynie.

Jego osobisty rekord na Mugello, przez pięć sezonów w najwyższej klasie, to tylko jedna wygrana w fantastycznym sezonie 2014, dwie gleby, jedno drugie miejsce oraz szósta pozycja w zeszłym roku. Statystyki wskazują na to, że przyczepność na toskańskim torze nie jest równie łaskawa jak włoscy kibice zgromadzeni na trybunach podczas ich narodowej rundy. 

Jednak aktualny mistrz świata w tym roku odczarowuje tory, na których w przeszłości nie szło mu zbyt dobrze. Na tym etapie sezonu wydaje się być magikiem, który nie rozczaruje rywali broniąc swojego piątego mistrzowskiego tytułu w królewskiej klasie. Kiedy większość ekspertów wypowiada się o jego obecnej formie oraz chemii, jaka jest między nim, a jego Hondą, Marquez stwierdza, że jeszcze nie do końca odkryła ona przed nim swoje wdzięki, a jej charakter jest nadal przez niego nieodgadniony. Marquez podkreśla, że jego wynik może w dużym znaczeniu zależeć od formy jego rywali, jak w poprzednim roku, gdzie Andrea Dovizioso zwyciężył na swoim motocyklu Ducati. Dla Marca Marqueza włoska runda nie będzie łatwa, jednak jego 36-punktowa przewaga nad drugim Vińalesem może dać mu więcej luzu, który może być kluczem do kolejnej magicznej sztuczki obecnego mistrza świata.

Maverick Vińales w pierwszym sezonie dla Yamahy, jako nowy bezkonfliktowy kolega ikony włoskiego motocyklizmu Valentino Rossiego, został dobrze przyjęty w progach toru Mugello. Zdobył pierwsze pole startowe, ale przy świetnej dyspozycji włoskich jeźdźców na Ducati ukończył wyścig na drugim miejscu. Hiszpan nie powala swoimi występami, Yamaha w jego rękach stoi w miejscu, a on powoli wydaje się być bańką spekulacyjną na transferowym rynku MotoGP. Stawiany w roli faworyta do walki łokieć w łokieć z Marquezem, kiedy przejdzie do silnej fabrycznej Yamahy, okazał się jak na razie przeciętnym byłym mistrzem z niższej klasy. Coraz bardziej wydaje się, że Hiszpan tylko odcina kupony z pracy swojego poprzednika, Jorge Lorenzo. Mimo tego, Yamaha kurczowo trzyma się swojego wyboru przedłużając z nim kontrakt na kolejne lata. Zatrzaskuje tym samym Jorge Lorenzo drzwi do powrotu z włoskiego romansu. Wyniki Vińalesa dają mu na razie drugie miejsce w tabeli, ale zaraz za jego plecami jest Johann Zarco z jednym punktem mniej oraz Valentino Rossi, który do Vińalesa traci tylko trzy punkty. Jego forma to wielka niewiadoma, jak elektronika w tegorocznej Yamasze, ale zobaczymy może w końcu zaskoczy nas świetnym tempem deklasującym rywali.

Startujący w poprzednim roku z pierwszego rzędu Andrea Dovizioso w Mugello otworzył włoskie serca i dał nadzieję na upragniony tytuł mistrza MotoGP, zdobyty przez włoskiego zawodnika na włoskim motocyklu. Na koniec niestety swoją walkę skończył w żwirze, a zabrakło naprawdę niewiele. Jednak to nie ostatnia runda zaważyła o tytule dla Włocha, tylko wcześniejsze błędy i rundy w których wyleciał z toru. W tym sezonie sytuacja jest podobna. Po karambolu w Hiszpanii i własnym błędzie we Francji, zawodnik Ducati spadł na 9 miejsce w kwalifikacji generalnej z 49 punktami straty do lidera, Marca Marqueza. Czy da się to jeszcze odrobić? Póki silniki w ruchu, oczywiście że jest to możliwe, ale prawdopodobieństwo małe. Domowa runda to większa motywacja, ale łatwiej jest o błąd. Przy luźnym Marquezie, dla Andrei może być to jeszcze trudniejsze zadanie powtórzenia zeszłorocznego sukcesu we Włoszech.

Jorge Lorenzo, podobnie jak Marc Marquez, może się czuć nieproszonym gościem na torze w Mugello. Jego waśnie z Valentino mocno wpisały się do pamięci włoskich kibiców. Tym bardziej, że Ducati w rękach Hiszpana wygląda mizerniej niż w rękach juniorów takich jak Petrucci, Miller czy Rabat. Po mimo usilnych prób trzykrotnego mistrza królewskiej klasy, Jorge nie może zaliczyć dobrego rezultatu. Poszedł na dietę, zaczął więcej ćwiczyć, przeorganizował wszystko co mógł, aby tylko ich związek przetrwał tę próbę. Ostatnio nawet zabrał swoje Desmo na romantyczną wycieczkę do Wenecji, wszystko po to, aby znaleźć tą wyczekiwaną chemię. Miejmy nadzieję, że pełen optymizmu odnajdzie drogę do serca Ducati. Tym bardziej jeśli to zrobi na włoskiej ziemi.

Ducati wspomagane przez Danilo Petrucci, Jacka Millera i Michele Pirro może być groźne podczas swojej domowej rundy. Danilo w dobrym nastroju, po Le Mans i trzecim miejscu w zeszłym roku, przystąpi do rywalizacji. Jack Miller szybko nauczył się Ducati i z wyścigu na wyścig wydaje się, że motocykl stworzony jest pod jeźdźców z krainy kangurów, którzy są ikonami tej marki. Michele Pirro, który z dziką kartą od paru sezonów miesza w toskańskim kotle, do piątkowego popołudnia był niewiadomą. Niestety, ten mocno nawywijał na piątkowych treningach. Spektakularna gleba, zblokowanie przedniego hamulca i katapulta. Wyglądało to bardzo groźnie. Pirro raczej nie wystartuje w wyścigu, a szkoda… Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia.

Specjalnie na koniec włoska legenda MotoGP, rekordzista toru Mugello, Valentino Rossi, który w latach, kiedy zdobywał tytuł za tytułem, zdobywał również regularnie Mugello. Od 2002 roku do 2008, aż siedmiokrotnie fani zgromadzeni w żółtym królestwie słyszeli hymn Włoch. Nikomu nie przychodziło do głowy, że ta maszynka może się zaciąć. Wszędzie indziej, ale nie na włoskiej ziemi. Jeśli ,,The Doctor” nie wyjmie swojego zardzewiałego stetoskopu i nie wyleczy ze zwycięstwa swoich rywali, może się okazać, że pobije kolejny rekord w swojej karierze. Dekada bez trofeum na ukochanym Mugello. Rok temu, pomimo zdrowotnych problemów, po wypadku na motocrossie, gdzie występ Vale był zagrożony ,,The Doctor” przeszedł kontrolę lekarską i został dopuszczony do wyścigu. Zdobył  wtedy drugi czas kwalifikacji, nie poddał się bez walki, ale gołym okiem było widać, że trudy wyścigu i świetna dyspozycja rywali mocno dały się Włochowi we znaki. Rossi zakończył występ na czwartym miejscu, a tłum i tak zwariował, dopingując swojego mistrza.

Dla którego z nich włoskie Grand Prix okaże się toskańską sielanką przekonamy się już w ten gorący wyścigowy weekend podczas szóstej rundy MotoGP sezonu 2018.