Street Fighter Festival Bielawa 2008 - Motogen.pl
Długo oczekiwaliśmy ósmej już edycji imprezy Street Fighter Festiwal, która w ostatni weekend odbyła się w Bielawie. Od samego początku zapowiadało się naprawdę gorąco. I to nie tylko za sprawą pogody. Gwiazdy z górnej półki oraz, oczywiście, nasi polscy stunterzy, którzy z imprezy na imprezę prezentują coraz to wyższy poziom, skutecznie podnosili temperaturę.

Do Bielawy dotarliśmy w samo południe. Martwiliśmy się o miejsce do zaparkowania, ale jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Organizatorzy zajęli się tym za nas już wcześniej i stworzyli parkingi. Teren dobrze ogrodzono, a dla fanatyków jednośladów wydzielono osobny parking. Gdy tylko otworzyliśmy drzwi auta, natychmiast dotarły do nas dźwięki psów. W cieniu drzew rozstawiono tzw. parasole z różnego rodzaju napojami. Było prawie 30 stopni w cieniu, a asfalt podgrzewany kilkunastoma palonymi laczkami osiągał temperaturę wrzenia. Ten słodko-kwaśny zapach palonej gumy nastroił nas na to, co miało się zaraz zacząć. Piękna, słoneczna pogoda i masa ludzi czekająca na pierwszy występ naszego sąsiada z Czech – Alesa Polaka sprawiły, że zaczynaliśmy się niecierpliwić.

Zawodnik, jak przystało na gwiazdę, prezentuje naprawdę wysoki poziom, olśniewa swoimi umiejętnościami. Przedstawił pełen wachlarz usług: wheelie no hander, przelot na gumie z olbrzymią prędkością przez całą długość placu dostępną dla stunterów, ostre katowanie maszyny, palenie gumy, co chwilę manetka do odcięcia. Publika była już rozgrzana.

Po Alesie pałeczkę przejął mistrz Europy w stuncie – niesamowity Mokus. Na plac wjechał swoją piękną cebrą, która przyjechała razem z nim prosto z Węgier. Fani powitali go gromkimi brawami. Przeciągły ryk rzędowej czwórki i ujrzeliśmy świetne stylowo combo wheelie. Mistrz zaserwował nam wyrafinowane technicznie tricki. No hander wheelie wykonał z dziecinną łatwością. Wszystko w jego wykonaniu wydaje się tak banalne, że aż niewiarygodne. Przejścia pomiędzy trickami są bardziej płynne niż ciecz. Nagle zniknął gdzieś przy swoim Iveco i chwilę później wjechał Jawką. Wśród zgromadzonego tłumu słyszę podśmiewki, które jednak szybko milkną, gdy tylko Węgier udowadnia, że kręcenie cyrkli na takim sprzęcie nie jest niczym nadzwyczajnym, nie wspominając już o stoopie, czy wheelie. Znika po raz drugi. Gdy znowu się pojawia, widać zdumienie w oczach publiki – Mokus wjechał tym razem z drabiną zamontowaną na motocyklu! Każdy się zastanawia – po co? I już po chwili wszystko staje się jasne. Stunetr rozpędza swoją Jawkę i wdrapuje się na drabine, po czym gestami daje znak, że nie słyszy publiczności. Nic dziwnego – każdemu z wrażenia zaparło dech w piersiach. Chwila na przeanalizowanie sytuacji i wieeeeelki hałas od braw i gwizdów dla Mokusa. Węgier ponownie zniknął przy swoim dostawczaku. Zaraz potem znowu wyjechał Jawką, tym razem ze stelażem, który przypomina koło z wyciętą jedną czwartą obwodu. Teraz motocykl z profilu wyglądał jak wielki okrąg. Mokus nabrał prędkości, wcisnął przedni hampel i… kręcił się niczym opona. Po zatoczeniu kilku kółek znów się schował. Po chwili pojawił się z… gitarą! Tym razem pokazał nam jak zagrać utwór Metallici, stając na siodle motocykla podczas jazdy. Publika była pod wrażeniem, wszyscy klaskali i wiwatowali. Chwilę potem Mistrz podjechał do barierek i wybrał sobie dziewczynę, którą poprosił, aby usiadła na środku placu z nogami w rozkroku. Zawodnik ustawił się naprzeciwko niej, nabrał prędkości, zaczął robić stoppie i zatrzymał się między jej nogami dosłownie kilka centymetrów od dziewczyny. Ten to ma szczęście… 😉 Króko mówiąc, Węgier zrobił show, którego Majewski na bank mu pozazdrości.

Teraz kolej na naszych rodzimych stunterów. Tego dnia mieliśmy eliminacje. Patrząc na zawodników spod godła orła białego, można śmiało powiedzieć, że zaczynają robić sporą konkurencję Raptownemu. Przy każdym tricku widać ogromny wkład pracy i wielogodzinne treningi. Oczywiście byli też słabsi zawodnicy, ale dzięki temu zobaczyć można jak dobrze rozwija się w Polsce stunt. Eliminacje zakończono, wyniki podano i wszyscy zaczęli się zbierać. Jednak tym razem spotkamy się jeszcze następnego dnia. Tegoroczny SFF w Bielawie po raz pierwszy jest imprezą dwudniową. Nareszcie! 

Kolejny dzień to ponownie wielkie show w wykoniu Mokusa oraz naszej drugiej gwiazdy z Czech – Polaka. Tego dnia zorganizowane zostały zawody w stoppie. Wystartowało sześciu zawodników. Każdy miał trzy próby. Poziom był w miarę wyrównany, jednak zdecydowanie wyróżniał się Rafał Pasierbek, zwany Stunterem13, który pokonał na przednim kole ponad 64 m! Nieoficjalnie jednak konkurencję wygrała nasza czeska gwiazda. Wynik Alesa nie był mierzony, ale przypuszczam, że spokojnie był dwukrotnie większy niż naszego zwycięzcy.

W końcu finał w stuncie. Panowie znowu pokazali klase. To naprawdę można nazwać STUNTEM i to na wysokim poziomie. W finale było widać, że zawodnicy wyciskają z siebie siódme poty i dają z siebie wszystko. Zadbali o to, żeby publiczność się nie nudziła. Chyba nie muszę dodawać z jakim efektem!
    
Ogłoszenie wyników. Trzecie miejsce z dorobkiem 121 punktów zajął Beku, czyli Wojciech Kozioł z ekipy WheelieHolix. Drugim miejscem cieszył się Mok – Leszek Mokosiński również z Holixów, z dorobkiem 129 punktów. Mistrzem SFF 2008 w Bielawie, jak można było się spodziewać już po eliminacjach, został Stunter13, czyli Rafał Pasierbek z sporą przewagą pukntową nad konkurencją – zdobył aż 158 punktów! Zwycięzcy osobiście pogratulował burmistrz miasta oraz sam Mokus.

 Tak też zakończył się drugi i też, niestety, ostatni dzień SFF w Bielawie. Działo się i to więcej niż obiecują w reklamie Lecha. Uważam, że nie można było narzekać na organizację imprezy. Gdy rozlał się olej – brygada bielawskich strażaków natychmiast biegła z pomocą. Ochrona dopilnowała porządku, a mieli okazję się wykazać, bo zdarzyła się jedna poważna interwencja. Ale żeby nie było tak pięknie, oczywiście zdarzył się lekki poślig w czasie, czy mała wpadka speaker’a. Lecz czym to jest w obliczu tak fantastycznego występu, gdzie ryk sliników w połączeniu z zapachem palonej gumy i spalin wywoływał ciarki na plecach, a widok szalejących stunterów przyprawiał o przyspieszoną akcję serca i wstrzymanie oddechu? Miejmy nadzieję, że SFF 2009 będzie jeszcze bardziej fascynujący.