Rossi bezlitośnie o rozwoju Yamahy - Motogen.pl

Najpierw fatalne kwalifikacje – Vinales na 14 pozycji, Rossi na skandalicznej (jak na niego), 17. Później bezbarwny wyścig i walka z zawodnikami z drugiego szeregu. Ostatecznie Rossi kończy rywalizację w Aragonii na 8 miejscu, Vinales na 10, i to tylko dlatego, że trzech kierowców – Lorenzo, Crutchlow i Bautista, raczyło się przewrócić. To zdecydowanie nie jest forma godna mistrzowskiej fabrycznej ekipy Yamahy sprzed kilku lat.

Valentino Rossi ma pretensje do swojego zespołu, że nie tylko nie idzie naprzód, ale wręcz cofa się w rozwoju – motocyklem jeździ się coraz gorzej. Staje się jasne, że w tym sezonie i z tym silnikiem “niebiescy” już nic nie zdziałają. Pojawiają się głosy, że należy wręcz pójść ścieżką Ducati i Hondy, inwestując środki w rozwój jednostki V4, zamiast silnika rzędowego.

Oto, co powiedział słynny “Doktor” po słabym występie w Aragonii:

Sobota była kluczowym dniem, podjęliśmy wtedy szereg działań, które nie przyniosły rezultatu, a wręcz pogorszyły sytuację. W niedzielę było już lepiej – na rozgrzewce jechało mi się bardzo dobrze. Nasz potencjał jest jednak widoczny – bez upadków Lorenzo, Crutchlowa i Bautisty zameldowanie się w pierwszej dziesiątce byłoby bardzo trudne.

Pojechałem tu szybciej, niż w 2017 roku, kiedy byłem kontuzjowany. Mimo tego, motocykle z czołówki były od nas szybsze o półtorej sekundy nawet oszczędzając opony, to niepokojące. To kwestia elektroniki – ich maszyny nie zrywają gumy przy otwarciu gazu. Nasz ciągle się ślizga. Jesteśmy w stanie przejechać szybkie okrążenie na świeżych oponach, ale mamy problem z całym wyścigiem.

Yamaha zawsze była konkurencyjnym motocyklem, w moich najlepszych latach była bardzo szybka. Teraz mamy okres kryzysu technicznego. Najważniejsze to konsekwentnie pracować i iść do przodu, choć w tym czasie jest to dla nas wyjątkowo trudne.
 

Więcej o motocyklach Yamaha