Nowe motocykle uniwersalne do 25 tys. złotych - Motogen.pl
TO JEST NASZE ARCHIWUM KATEGORII 'Artykuły'

Całkiem niedawno odwiedził mnie znajomy, który kilka sezonów temu przejechał się starą wueską znalezioną u dziadka na wsi. Tak mu się to spodobało, że prawie natychmiast kupił motorower. Niezwłocznie zrobił prawo jazdy, przestudiował fora motocyklowe i postanowił stopniowo zwiększać pojemność kolejnych maszyn. Po motorowerze przyszła kolej na „stodwudziestkępiątkę”, później sportową trzysetkę, a teraz postanowił przesiąść się na coś do 700 ccm. Sugestie, że cztery sezony na moto, kilka wyjazdów na tor oraz lekcje w szkołach doskonalenia jazdy, powinny wystarczyć do sprawnej jazdy drogowej mocniejszym motocyklem, zostały zignorowane, a kumpel poprosił o pomoc w wyborze maszyny.


Sprawa wydawała się banalna, jednak okazało się, że niekorzystne relacje euro i dolara do złotego bardzo skurczyły rynek. Oto przegląd popularnych motocykli średniej klasy pojemnościowej, które kupicie za kwotę 25 tys. złotych. Ruszamy według alfabetu.

Honda

Jak zapewne się domyślacie, Aprilia, BMW, Ducati oraz Harley-Davidson nie produkują średniaków w tym przedziale cenowym. Pierwszym producentem, który trafił do zestawienia, jest Honda. Ale i ona sprawiła niespodziankę. Model, który zapowiadał się jako pewniak, NC700/750 przekroczył zakładaną cenę.
Ubiegłoroczny NC750S kosztuje ponad 26 000 zł, a egzemplarz z rocznika 2015 to wydatek od 27 500 zł. Testowana w poprzednim sezonie Honda CB650F jest jeszcze droższa - zbliża się do 30 000 zł.

 

Na otarcie łez pozostaje nam Honda CB500F za 22 400 zł, dysponująca mniejszą pojemnością, ale lepszą dzielnością miejską i jakością wykonania od większości prezentowanych sprzętów. Niezłe hamulce i tradycyjny dla Hondy balans oraz bazowe zestrojenie podwozia, wraz z mocą 47,6 KM pozwolą na całkiem sprawne rozwiązywanie potrzeb transportowych.


I jeszcze zła wiadomość dla miłośników motocykli sportowych: zbliżona konstrukcyjnie, ale wyposażona w owiewki Honda CBR500R z ceną 26 900 zł. przekracza budżet o prawie 2000 złotych.

Hyosung

Pamiętacie testy Hyosunga GT650R oraz „projekt bestia”? Simpson mocno dawał mu w kość, a poczciwy koreańczyk cały czas dzielnie dowodził zarówno niezłej jakości wykonania, jak i użyteczności. Wprawdzie precyzją prowadzenia nieznacznie odbiegał od motocykli z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale w pewnym sensie rekompensowała to cena.

 

 

Kosztujący 22 399 zł Hyosung GT650R jest jedynym obudowanym motocyklem w zestawieniu, jako jedyny ma widelec upside-down z pełną regulacją, a pod względem mocy (73 KM) góruje nad nim w swojej klasie cenowej tylko Yamaha MT-07.

 

Po wymianie tłumika na akcesoryjny będziemy się cieszyć najbardziej „charakternym” odgłosem pracy także jedynego w zestawieniu silnika V2. Wydawać by się mogło, że to rozwiązanie idealne. Niestety, polscy motocykliści nadal nie mogą się w pełni przekonać do produktów made in Korea, dlatego prognozujemy pewne problemy przy odsprzedaży, a na pewno relatywnie większą utratę wartości, w porównaniu z japońską konkurencją.

 

Junak

To, co w przypadku Hyosunga wzbudza delikatny niepokój (utrata wartości, niezbyt łatwa odsprzedaż), może okazać się prawdziwym dramatem gdy chodzi o Junaka NK650. Czy znajdą się chętni na wyłożenie 18 990 zł na motocykl wyprodukowany w Chinach?

 


Okazuje się, że tak. Nic w tym dziwnego, podczas testu w 2013 r. byliśmy nim bardzo pozytywnie zaskoczeni. Prawie dziesięć tysięcy kilometrów raczej brutalnej eksploatacji oraz kilka wypadów na tor nie zdołało go zabić. To dobra prognoza. 62 KM z 650 ccm nie jest szczytowym osiągnięciem myśli technicznej. Kontrowersje wzbudza też nazwa produktu z Chin – dla wielu zarezerwowana dla najbardziej kultowego polskiego powojennego motocykla. Ale nam NK650 przypadł do gustu.

Kawasaki

Kawasaki to marka, która lubi zaskakiwać. Kiedy większość producentów mówi o ekologii, cięciu kosztów, globalnym kryzysie, umiarkowanej rentowności segmentu sportowego, zieloni wprowadzają właśnie do sprzedaży motocykle napędzane silnikami z doładowaniem, generujące niewiele mniej mocy niż wszystkie opisane w tym artykule motocykle razem wzięte.

 

Zobacz także: Kawasaki H2 i H2R - ciśnienie rośnie

 

Jednak do tego potrzebny jest solidny fundament ekonomiczny, uzyskany ze sprzedaży np. takich modeli, jak produkowany od wielu lat z niewielkimi zmianami, popularny i lubiany Kawasaki ER6N.

 


Kosztujący 23 900 zł golas, jest sprawdzoną, solidną, przemyślaną i sprytną w mieście konstrukcją. Dysponuje niezłym układem hamulcowym, dynamicznym, zwłaszcza w dolnym i średnim zakresie obrotów, twinem (72, 1 KM), a trwałość motocykla potwierdza fakt, że model przed face-liftingiem był dość często wykorzystywany do stuntu.


Niestety, w założony przedział cenowy wpisuje się tylko podstawowa wersja. niewyposażona w ABS. ER6F z owiewką przekroczy budżet o prawie trzy tysiące złotych.

 

KTM

Dysponując 25 000 zł, możemy zapomnieć o kultowym generatorze adrenaliny, czyli Duke'u 690. Nie znaczy to jednak, że zostaniemy odprawieni z kwitkiem spod salonu KTM. Mniejszy Duke 390 kosztuje tylko 20 390 zł.

 


Pozornie motocykl wydaje się mały i słaby, ale 44 KM przy 139 kg (na sucho), wygląda całkiem obiecująco. Dynamiczny wygląd, stabilne zawieszenie osadzone w kratownicowej ramie i radialny zacisk hamulcowy w przednim kole, gwarantują dobrą zabawę szczególnie w jeździe miejskiej.


Już niedługo podzielimy się wrażeniami z jazdy tym motocyklem po torze kartingowym.

Suzuki

W Moto-Guzzi i MV Agusta oczywiście nie znajdziemy uniwersalnych modeli o średniej pojemności, których cena znajdzie się w założonym przedziale, dlatego przechodzimy od razu do Suzuki. I tutaj duże rozczarowanie: kosztujący 22 000 zł Suzuki Inazuma 250 swoją niewielką pojemnością nie spełnia założeń początkowych, a Gladius, GSX650F oraz GSR750 z cenami odpowiednio: 28 000 zł, 31 500 zł i 31 900 zł znacznie przekraczają naszą założoną kwotę. Szkoda, bo pomijając kontrowersyjną stylistykę, Gladius jest udanym motocyklem, świetnie wpisującym się w klasę przede wszystkim za sprawą silnika. Wyrażamy nadzieję, że w przyszłym roku, Suzuki wróci do zestawienia.

Yamaha

Jak zapewne się domyślacie, Triumph nie produkuje sprzętów dostępnych w cenie 25 000 zł, dlatego ostatnią nadzieją jest Yamaha. I tutaj miła niespodzianka. Kosztująca w podstawowej wersji 24 500 zł., MT-07 była zeszłorocznym hitem. Do tego stopnia, że w zachodnich salonach ustawiały się społeczne kolejki oczekujących.

 

 

Jak to możliwe? Lekkość, agresywny design, rzędowy twin o mocy 74 KM (najmocniejszy w zestawieniu), precyzyjne prowadzenie i przyzwoite hamulce to atuty, wpływające na atrakcyjność modelu. Yamaha nie ma się czego wstydzić także w porównaniach z konkurencją, kosztującą znacznie więcej. To książkowy przykład, jak za niewielkie pieniądze można sprzedać motocykl z charakterem.


Ale Yamaha ma też w ofercie drugi model, który ceną wpisuje się w nasze założenia. Nie każdy musi mieć ochotę jeździć „prawie – street fighterem” w postaci MT-07, nie każdemu musi przypaść do gustu uniwersalność Kawasaki ER6N, Hondy CB500F, czy plastikowe owiewki Hyosunga GT650R.


Alternatywą dla nich jest kosztująca 25 200 zł Yamaha SR400. Najmniejsza pojemność w zestawieniu, najsłabszy silnik (23 KM), brak elektrycznego rozrusznika i skuteczność układu hamulcowego, jak w miejskim autobusie z lat 50.

 


Czy ten motocykl ma w ogóle sens? Wystarczy jednak odpalić go kick-starterem, przejechać się w orzechu, posłuchać dźwięku przyspieszającego z dolnych obrotów singla, żeby zakochać się w nim bez pamięci. To jeden z najdłużej produkowanych seryjnie, bez większych zmian, motocykli na rynku. Taka żywa legenda. Youngtimer i sprzęt retro w jednym. To także esencja motocyklowych klimatów, bez elektroniki, wspomagaczy, oprogramowania diagnostycznego, narzędzi specjalnych itp., a większość czynności serwisowych można przeprowadzić samemu.

Finansowanie

Sposobów zakupu motocykla jest oczywiście wiele – niekoniecznie trzeba od razu wykładać gotówkę. Wkrótce przedstawimy szczegółowy przegląd ofert dostępnych na rynku, włączając w to kredyty preferencyjne (50/50, 30/30/30 przy 10% wpłacie własnej) oraz leasing, dzięki któremu (gdy prowadzimy działalność gospodarczą) mamy możliwość uniknięcia zapłaty pełnej wartości podatku VAT. Pamiętajmy jednak, że w większości przypadków bank lub firma leasingowa będzie wymagała od nas ubezpieczenia AC.

Podsumowanie

Jeszcze dwa, trzy lata temu w kwocie do 25 tys. zł znaleźlibyśmy przynajmniej wersje obudowane wymienionych motocykli, a każdy z producentów, zwłaszcza z Japonii, z pewnością miałby w katalogu 2-3 pojazdy więcej. Z drugiej strony widać, że od czasu zmiany przepisów, pozwalających na prowadzenie motocykla klasy 125 przez kierowców posiadających prawo jazdy kategorii B – właśnie ta grupa pojazdów stała się najważniejsza i notuje największy wzrost sprzedaży. Oprócz nich najbardziej dynamicznie rozwija się klasa adventure bez względu na wielkość. Trudno się zatem dziwić, że opisywane średniaki nie są dla importerów kluczowe. Oczywiście to wciąż duży segment rynku, ale nie priorytetowy, jak do niedawna. A który z wymienionych motocykli waszym zdaniem byłby najlepszym wyborem i dlaczego? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany