Motocyklowy dzień dziecka - Motogen.pl

autor: Liza Billewicz

Dnia 1 czerwca 2008 roku odbyła się już druga edycja Dnia Dziecka w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Pierwsze spotkanie motocyklistów z chorymi dziećmi zakończyło się wielkim sukcesem, dlatego postanowiono pomysł kontynuować. Akcja jest wyjątkowa, ponieważ odbywa się na zamkniętym terenie, w specyficznym miejscu. Charytatywnie biorą w niej udział motocykliści, ich przyjaciele i znajomi, personel szpitala, pedagodzy oraz rodzice. Wszyscy w tym dniu są szczęśliwi i przepełnieni pozytywną energią.
Start

Motocykliści zebrali się o godzinie 9:00 w umówionym punkcie, przy skrzyżowaniu ulic Żegańskiej i Bursztynowej. Następnie, około godziny 9:30, ruszyli w kierunku Centrum Zdrowia Dziecka. Instytut znajduje się przy al. Dzieci Polskich 20. Na jego terenie riderzy ustawili swoje maszyny.

W Centrum Zdrowia Dziecka znajduje się około 500 dzieci. Niektóre poruszają się na wózkach inwalidzkich, inne chodzą o kulach, jeszcze inne samodzielnie. Ta grupa mogła aktywnie uczestniczyć w imprezie zorganizowanej przez właścicieli dwóch kółek. Niestety, sporo dzieciaków nie było w stanie wstać z łóżek. Do nich właśnie motocykliści wybrali się osobiście. Odwiedzili maluchy pozostające na oddziałach i wręczyli im paczki z podarunkami.

Narodziny idei
'Faktycznie motocykle mają wyjątkowo pozytywny wpływ na dzieci. Każda chwila spędzona przy jednośladzie, dotyk owiewki, kierownicy, czy rury wydechowej to kolejny uśmiech na twarzy młodego człowieka.’

Pomysłodawcą motocyklowego dnia dziecka jest Hubert „Treska” Karaaga – „Chciałem w wyjątkowy sposób umilić dzieciakom czas. W zeszłym roku zaproponowałem przyjaciołom i znajomym, abyśmy odwiedzili małych pacjentów na motocyklach. Było nas wtedy 40 osób. Moja inicjatywa spotkała się z ogromnym odzewem, dlatego również w tym roku postanowiliśmy sprawić dzieciakom radość. Będziemy im pomagać dotąd, dokąd będzie taka potrzeba”. Faktycznie motocykle mają wyjątkowo pozytywny wpływ na dzieci. Każda chwila spędzona przy jednośladzie, dotyk owiewki, kierownicy, czy rury wydechowej to kolejny uśmiech na twarzy młodego człowieka. „Każdy, jak był dzieckiem, chciał jeździć na dwóch kółkach. Wtedy wszystkie dni były niepowtarzalne i wyjątkowe, dostarczały ogromnej ilości emocji. Ja czuję się dzieckiem cały czas. Może dlatego jestem w stanie zrozumieć dzieci i im pomóc” – wyznał motocyklista.

Moc atrakcji

Dla małych pacjentów zorganizowano liczne atrakcje: przejażdżkę motocyklem oraz wystawę maszyn, malowanie twarzy, wykonywanie i drukowanie na miejscu zdjęć, balony, przebrania ogromnych pluszaków, karykaturzystę, grupę wolontariuszy z dogoterapii z psami oraz wóz strażacki. Dzieci wzięły udział w kolorowaniu wydrukowanych podobizn motocykli, w rzucaniu piłeczkami do celu, w strzelaniu do tarcz, w konkursie z wiedzy o motoryzacji, a także w innych rozmaitych grach, zabawach i konkurencjach. Wszystkie atrakcje były zorganizowane charytatywnie przez ludzi dobrej woli.

Pierwsza przejażdżka

Największym przeżyciem dla każdego małego człowieka była przejażdżka motocyklem. Sprzętami kierowali tylko najbardziej doświadczeni kierowcy z wieloletnim stażem. Jazda odbywała się po specjalnie wyznaczonym torze. Dzięki temu impreza odbyła się bez nieprzyjemnych sytuacji. Wszystko przebiegało bardzo sprawnie. Motocykliści podjeżdżali do miejsca, w którym stały dzieci.

'Pozornie zwyczajny przejazd po parkingu był dla każdego chorego dziecka niezapomnianą chwilą radości i beztroski’

Zakładano im kask oraz chustę, robiono pamiątkowe zdjęcie. Na dwóch kółkach mogli się również przejechać tacy delikwenci, którzy nie byli w stanie samodzielnie chodzić. Siadali za osobą prowadzącą pojazd, przed nią lub w koszu. Pozornie zwyczajny przejazd po parkingu był dla każdego chorego dziecka niezapomnianą chwilą radości i beztroski. Kiedy wiatr rozwiewał ubranie i włosy, mały pacjent zapominał o codziennym, pełnym bólu, smutku i męki życiu w szpitalu, a kosztował przyjemności i kojącego spokoju. Dzieciaki zsiadały z jednośladu szeroko uśmiechnięte, przepełnione optymizmem i nadzieją.

Wiele maluchów siedziało na dwóch kółkach po raz pierwszy. Mimo tego, mali pacjenci zupełnie się nie bali. Czuli się otoczeni opieką i byli zaciekawieni jak to jest być pasażerem. „Imprezy motocyklowe podobają mi się bardziej od innych. Chciałabym w przyszłości zrobić prawo jazdy i jeździć samodzielnie” – opowiedziała mi dziewczynka. „Na motocyklu jeździłem pierwszy raz. Najbardziej podobała mi się prędkość motocykli sportowych. Podobają mi się one o wiele bardziej niż samochody, nawet wyścigowe. Moi koledzy jeżdżą na skuterach, ale ja chciałbym mieć kiedyś quada” – wyznał 13-letni Piotrek. Chłopiec jeździ na wózku inwalidzkim. W Centrum Zdrowia Dziecka przebywa od urodzenia.