Motocykliści trudno zauważalni dla samochodowej elektroniki - Motogen.pl

Wielu producentów samochodów dwoi się i troi ku chwale poprawy bezpieczeństwa ich właścicieli oraz innych użytkowników ruchu drogowego. Jedną z największych bolączek jest eliminacja zagrożenia płynącego ze zjawiska martwego pola. Powoduje ono, że kierowca nie jest w stanie dostrzec wszystkiego w lusterkach.

W tym celu w samochodach instaluje się czujniki, radary i inne rozwiązania, które mają za zadanie ostrzegać kierowców o potencjalnym zagrożeniu. Wyniki przeprowadzonych testów wskazują, że o ile wykrycie jadącego samochodu nie stanowi dla nich problemu, o tyle „dostrzeżenie” motocykla odbywa się ze znacznym opóźnieniem.

Testy wykazały, że elektronika samochodowa potrzebuje 26% więcej czasu na wykrycie motocykla. Wynika to zarówno z rozmiarów motocykla jak i z osiąganych prędkości. Badane systemy służą głównie do ostrzegania o zagrożeniu przy zmianie pasa. W teorii rozwiązanie miało zdobyć trzy gwiazdki na pięć możliwych, ale zdobyło tylko jedną. Wynika to z tego, że systemy miały zapobiegać 46% wypadków, a tymczasem według badań ich skuteczność jest na poziomie maksymalnie 8%. Oprócz tego są jeszcze osobne systemy do monitorowania martwego pola, ale ich skuteczność jest na podobnym poziomie.

Sami kierowcy są z nich zadowoleni, ale jak widać motocykliści nadal muszą zachować wzmożoną czujność, ponieważ elektronika nigdy w 100% nie wyeliminuje ryzyka wypadku. Efekt martwego pola można zredukować poprzez prawidłowe ustawienie lusterek, które powinny pokazywać tylko skrawek pojazdu.

Autor: Wojciech Grzesiak