MotoGP 2015: Łukasz Świderek o sytuacji na paddocku MotoGP po GP Malezji - Motogen.pl

Jeżeli ktoś nie interesuje się dogłębnie MotoGP, Łukasz Świderek to jedyny pełnoetatowy fotograf z Polski na paddocku MotoGP. Niewykluczone, że po prostu się na nim urodził, bo wydaje się być tam od zawsze. Łukasz przedstawił swój pogląd na całą sytuację i wydaje się on być całkiem sensowny. Jesteśmy ciekawi, co Wy sądzicie na ten temat, ponieważ w oczach fanów Rossiego wypowiedź jest nieco przewrotna. Wprowadziliśmy w niej delikatne zmiany stylistyczne, ale sens został zachowany.

 

Przeczytaj również: MotoGP: rzeź 'niewiniątek’ – czyli historia lubi się powtarzać

’Jestem na MotoGP na stałe od +/- 13 lat, zaraz to będzie połowa mojego życia. Kiedyś byłem wielkim fanem Valentino Rossiego, później poznałem życie, nauczyłem się żyć w tym popsutym powietrzu… Będąc w 'fabryce’ od lat widzę więcej, odczuwam i słyszę dużo więcej niż Wy przed telewizorami.

W czwartek przed konferencją prasową powiedziałem publicznie, że zaczyna się powrót do przeszłości, bo VR spóźnił się na spotkanie. Spóźnił się, bo już miał ułożony plan i nie chciał przywitać się z Marquezem by później jechać po bandzie. W sobotę Marc Marquez siedział na moim stole i niby oglądał wyniki, ewidentnie czekał na Valentino Rossiego, a ten go minął jak sprzątaczkę.

Valentino Rossi miał jasny pomysł – podpuszczę gnojka by wygrał dwa wyścigi i będę „miszczem”, jak nie da rady, to będzie, że się podkłada (kolejny sprawdzony schemat szukania wroga..). Plan się nie udał, bo 'gnojek’ jest wybitny i gdy chce – robi co chce. Wiem z boksu Marca Marqueza, że chłopak w czwartek zamiast poczuć się zmotywowanym, poczuł się opluty (ukradł Lorenzo 5 pkt. w Australii). Jego idol, facet którego plakat ma nad łóżkiem, wymyślił wersję z dupy! Ja też zawziąłbym się na sukinsyna… Od miłości do nienawiści jest jeden krok.

Młody jechał szarmancko, ale ani razu nie dotknął Valentino Rossiego (15 wyprzedzeń na 3 kółkach). Jeśli ktoś ma trzeźwy umysł, obejrzy (w sumie fantastyczny burdel) i znajdzie moment, kiedy to się zaczęło: zakręt nr 7 gdy Rossi próbował wypchnąć Marqueza, bo tam zarabia się wtedy ze 2 sekundy (wtedy co rękę podniósł, świadkiem był wybitny kiedyś zawodnik). Wtedy się zaczęła jazda, wcześniej nie było bijatyki!

Nie wnikam, czy był kopniak czy z bańki, ale jak cała sala prasowa twierdzę, że puściły zwieracze komuś kto powinien być ikoną, wypychanie (?!), spowalnianie (?!)! Pan prawie „miszcz” uważa, że wszyscy mają mu ustąpić? (Po wyścigu powiedział jedno, a na konferencję przyszedł dopiero po obejrzeniu wszystkich powtórek TV.)

Śmieszna kara 3 pkt. należała się tylko za wypychanie i jest. Każdy inny (no może nie Marquez) dostałby za to czarną flagę! Czy ktoś pomyślał, co by było, gdyby Lorenzo miał awarię? Gość, któremu nie trzymają zwieracze zostałby „miszczem”, a później dostałby śmieszną karę (jak Marc Marquez kiedyś w Moto2)! Wspomniany wyżej były wybitny zawodnik dziś określił to jasno (opisując zachowanie dziennikarzy włoskich na oficjalnej konferencji i tej prywatnej Valentino Rossiego): „Valentino Rossi jest za silny w tym biznesie! I to jest problem.”

On jest za silny i sprawia wrażenie, że bez niego nie będzie MotoGP, ale piątkowa publikacja Le Matin prostuje tę teorię. MotoGP bez Valentino Rossiego to mniejszy wpływ za koszulki i dla telewizji, czyli dla prawdziwych fanów GP tańszy i łatwiejszy dostęp do najwspanialszego sportu. Niestety mamy prze sobą pewnie jeszcze ze 3 lata z typem, który myśli, że może faulować, bo nigdy nie dostał czerwonej kartki.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że zachowanie Yamahy to… Mają mistrza producentów, teamów i kto by nie wygrał zawodników, chrzanią, że nie ma nr1 w teamie i nagle stają za Valentino Rossim! Jeśli wygra ten bałagan Jorge Lorenzo, to co zrobią? Czy może w Walencji silnik siądzie albo opony? Jedno jest pewne Walencja będzie jazdą…’