Marc Marquez: Najlepiej pamiętam wyścig brata [wywiad – cz. II] - Motogen.pl

– Jak się czujesz po zdobyciu tytułu na trzy wyścigi przed zakończeniem sezonu?

– To dziwne uczucie, ponieważ nie spodziewałem się tego. Byłem przekonany, że jeszcze przed ostatnim wyścigiem w Walencji kwestia tytułu będzie otwarta. Jeśli ktoś nie śledzi MotoGP, może pomyśleć, że zdobycie tytułu mistrza świata na trzy wyścigi przed końcem sezonu to łatwe zwycięstwo. Nic bardziej mylnego. Ten rok był trudny, miałem takie momenty, kiedy uważałem, że nie zostanę mistrzem, ale po prostu zbierałem punkty wyścig po wyścigu. Byłem konsekwentny, podczas gdy rywale popełniali błędy. Wiem, że błędy nie zdarzają się bez powodu. Kiedy zawodnik jest zdolny do utrzymania mocnego tempa i wywiera presję na innych, to zwiększa się prawdopodobieństwo, że oni będą popełniać błędy.

Zobacz: Marc Marquez: Daję sobie 9,5 punktu (na 10) [wywiad – cz. I]

– Jak ważne były nowe zasady, które wprowadzono w tym sezonie?

– Odegrały zasadniczą rolę. I niezależnie od wyniku muszę powiedzieć, że na początku sezonu to był dla nas wielki problem. Byliśmy daleko z tyłu. Podczas moich spotkań z Hondą obiecywałem, że będę bardziej zachowawczy i skupię się na tym, żeby w pierwszych wyścigach zdobyć tyle punktów, ile to tylko możliwe. Natomiast oni pomogą mi w drugiej połowie sezonu. Chodziło o to, żeby pokazać wszystkim, że Honda jest gotowa stawić czoła wszystkim wyzwaniom, ponieważ byliśmy naprawdę daleko od naszego najwyższego poziomu. I tak krok po kroku zmniejszaliśmy ten dystans, który nas dzielił od innych, a to sprawiło, że w ostatnich trzech wyścigach mieliśmy już RC213V, który naprawdę mógł rywalizować ze wszystkimi.

– Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że w tym sezonie zdobycie tytułu będzie niemożliwe?

– Bardzo ważne, żeby mieć do siebie zaufanie i wierzyć w siebie. Pamiętam, jak podczas zimowych testów wiele osób w padoku mówiło, że zdobycie tytułu w tym sezonie będzie niemożliwe, ponieważ walczyliśmy z przeciwnościami więcej niż się spodziewaliśmy. Ja wtedy czułem się bardzo zmotywowany, ponieważ wierzę, że wszystko jest możliwe, tylko trzeba ciężko, nieustannie pracować. To prawda, że to był trudny moment, ale przecież Honda to Honda, wielka firma, która jest zdolna sprostać wyzwaniom, a mój zespół… to po prostu mój zespół.

– Który dzień był najgorszy?

– Podczas testów w Katarze, pod koniec ostatniego dnia – i wtedy zrobiliśmy pierwszy krok, na samym końcu. A w trakcie sezonu najtrudniejszy moment to kraksa na torze Le Mans.

– Na torze Motegi zdobyłeś tytuł w 2014 roku, twój brat odniósł tu pierwsze swoje zwycięstwo, teraz powtórzyłeś swój sukces sprzed dwóch lat. Dlaczego tor Motegi jest szczególny dla ciebie?

– Prawdę mówiąc nie wiem. Może dlatego, że przygotowaliśmy specjalne kaski (śmiech), może przynosi mi szczęście, ponieważ niespecjalnie go lubię, a mimo to przeżyłem tu najwspanialsze i niezapomniane chwile. To nie jest tor, na którym często zwyciężałem, ani nie czuję się na nim komfortowo, a jednak jest on jednym z torów, z którym mam najlepsze wspomnienia w całej mojej karierze.

– Gdybyś miał wybrać jeden wyścig z ostatnich dziewięciu lat, który byś wybrał?

– Wyścig, którego nigdy nie zapomnę, to ten w Walencji, w 2013 roku, kiedy po raz pierwszy walczyłem o tytuł w klasie MotoGP przed swoją publicznością. Jest też jeszcze jeden wyścig, który oglądałem, ale czułem się tak, jakbym sam w nim jechał. To było też w Walencji w 2014 r., kiedy mój brat zdobywał tytuł mistrza świata Moto3. Nie wiem dlaczego, ale pamiętam każdy szczegół, każdy moment, jakbym miał to wdrukowane w umyśle.

Marc Marquez

Marc Marquez cieszy się z mistrzowskiego tytułu. Z prawej jego brat Alex Marquez.

– Opisz swoją idealną niedzielę, oczywiście jeśli nie jest to wyścigowy weekend.

– Lubię spędzać czas na sofie (śmiech), oglądam w telewizji Motocyklowe Mistrzostwa Hiszpanii albo MXGP, wieczorem mecz piłki nożnej, najlepiej gdy gra FC Barcelona. Cały czas podróżujemy dookoła świata, więc jak już jestem w domu, to chcę odpoczywać i ładować baterie.