Marc Marquez: Daję sobie 9,5 punktu (na 10) [wywiad - cz. I] - Motogen.pl

– W ciągu czterech lat zdobyłeś w MotoGP trzy tytuły mistrzowskie. Co byś powiedział tym, którzy uważają, że to było łatwe?

– Powiedziałbym tak: to prawda, że ktoś może tak myśleć, ale to niezupełnie tak było, bo każdy rok był inny. To jest sport, w którym nie wszystko zależy od ciebie. W grze jest bardzo wiele czynników, zaczynając od motocykla, poprzez fabrykę, po zespół. I wszystko to musi działać na 100%, co nie jest łatwe. Bardzo wiele nauczyłem się w poprzednim sezonie, kiedy popełniłem mnóstwo błędów, co kosztowało mnie mistrzowski tytuł, ale jestem pewien, że następny rok znów będzie zupełnie inny. Najważniejsze to cały czas być w pierwszej trójce.

– W tym roku widzieliśmy wielokrotnie, jak widowiskowo „ratowałeś się”. Jak dużo było takich sytuacji, których nie zobaczyliśmy?

– To prawda, że nie możecie zobaczyć wszystkiego, co dzieje się na torze. Nawet podczas ostatniego wyścigu miałem na trzecim okrążeniu taki moment, którego nie pokazano w telewizji, kiedy myślałem, że będzie gleba, ale udało mi się uratować. W telewizji pokazują tylko najbardziej spektakularne sytuacje, ale jest wiele takich, których widzowie nie uznają za niebezpieczne, ale mimo to mogą się skończyć upadkiem. To sprawia, że ci serce zamiera, ale z drugiej strony w tym sezonie bardzo dużo trenowałem, szukałem limitu, żeby podczas wyścigu jechać bezpieczniej.

– W poprzednim sezonie sześć razy kończyłeś wyścig bez punktów, w tym – ani razu. Jak udało ci się zmienić, żeby odzyskać tron?

– Próbowałem się uczyć na podstawie doświadczeń z ubiegłego roku, ale to nie takie proste, ponieważ wiele zależy także od tego, jak zaczyna się sezon. Jak zaczniesz dobrze od początku, to potem łatwiej jest przez cały cykl wyścigów. Kiedy popełnisz błąd na początku, to potem cały sezon jest jak jazda pod stromą górę i to cię zmusza do większego ryzyka. Dzięki pomocy całego zespołu wiele się nauczyłem od ostatniego roku i to pozwoliło mi zdobywać cenne punkty.

– Masz dopiero 23 lata i już ogromne doświadczenie. Czy czujesz się stary?

– W żadnym wypadku. Ciągle czuję się jak chłopak, a nie dorosły mężczyzna. Ciągle się uczę i mam wiele rzeczy do zrobienia zarówno jeśli chodzi o karierę, jak i w ogóle życie. Być może popełniam mnóstwo błędów, wiele z nich powtarzam, ale rok za rokiem zdobywam coraz więcej doświadczenia. Nie tylko na torze ale i poza padokiem. Uczę się, jak radzić sobie z presją podczas wyścigowych weekendów, jak się zorganizować w codziennym życiu w domu, a także jak wykorzystać czas treningów, żeby być sprawnym i gotowym do wyścigów. W każdej z tych dziedzin staję się coraz bardziej dojrzały.

– Co jeszcze możesz poprawić?

– Niezbyt wiele w tym roku, to był bardzo dobry rok. Zawsze jest coś do poprawienia, ale gdybym miał siebie oceniać, dałbym sobie 9,5 punktu (na 10 możliwych). Pół punktu odejmuję sobie z powodu wyścigu w Le Mans. Popełniłem wtedy błąd, którego powinienem uniknąć. Czasem za mocno cisnę, wtedy kiedy nie powinienem, jak np. na Silverstone – wtedy udało mi się obronić i zająłem czwarte miejsce. Ale w sumie to był bardzo dobry rok.

Ciąg dalszy nastąpi.