KTM SX 125 i SX 150 na 2012 - Motogen.pl

Zbudowane raczej dla młodych adeptów motocrossowej jazdy, choć tak naprawdę wszyscy mogą czerpać z jazdy dużo przyjemności. I tu jest pewien paradoks, bo jednocześnie motocykle te nie wybaczają błędów i są najbardziej wymagające, przynajmniej jeśli chodzi o wykręcanie dobrych czasów na torze. Ale chyba nikt nie będzie używał ich w innym celu… W tym roku, oprócz wcześniej omawianych zmian, skonstruowano także nowy kopniak, który jest teraz bardziej ergonomiczny i lżejszy o 80 g.

 

KTM SX 125 ma wszystkie cechy opisywane w poprzednich akapitach. Prowadzi się bardzo lekko, z łatwością zmieniając kierunek jazdy. Gdy nawierzchnia pozwala na nieco ostrzejsze traktowanie sprzęgła i manetki gazu, jazda sprawia ogromną przyjemność. Wrażenie lekkości, poręczności i zwinności tego motocykla naprawdę robią wrażenie. Jednak czy to z powodu wybuchowego oddawania mocy, czy może czegoś innego, feedback nie jest dobry. Podczas hamowania owszem, bardzo dobrze czuć to, co się dzieje pod kołami, jednak przy przyspieszaniu to uczucie jest już przytłumione. …silnik jest mocny i nie czuć, by w jakimkolwiek stopniu odstawał od czterosuwowej konkurencji…

 

Natomiast jeśli chodzi o silnik, ten ma swoje plusy i minusy. Silniki tej klasy najczęściej oddają moc w sposób zerojedynkowy i tak też jest w tym przypadku. Po prostu żeby w miarę szybko nabierać rozpędu, trzeba jeździć na najwyższych obrotach. Gdy już się tam znajdziemy, serce tego SX-a tętni życiem, z werwą napędzając tylne koło. Silnik jest mocny i nie czuć, by w jakimkolwiek stopniu odstawał od czterosuwowej konkurencji. Niestety, im bardziej wymagająca trasa, tym bardziej uwidoczniają się „niedoskonałości” jednostki napędowej. Niskie czy średnie obroty, jak na swoją klasę, są całkiem niezłe, jednak przy dynamicznym poruszaniu się po torze musimy o nich zapomnieć.

 

Skrzynia biegów jest wyposażona w sześć biegów. Odniosłem wrażenie, że są one wyjątkowo krótko zestrojone, przez co bardzo szybko trzeba podpinać kolejne przełożenia. Na tej trudnej, twardej trasie lewa stopa nie miała nawet chwili wytchnienia; inaczej obroty spadłyby zbyt nisko, a całą dynamikę jazdy szlag by trafił. Sytuację może wtedy uratować szybka redukcja lub bardzo dobrze działające sprzęgło, którego lekkie wciśnięcie dla zwiększenia obrotów bywa nieuniknione.

 

SX 150 ma raptem o 20 ccm większą pojemność, a jakże dużą różnicę to czyni! Charakterystyka oddawania mocy jest znacznie lepsza niż u jego mniejszego brata. Wciąż jest wybuchowa, jednak znacznie łatwiej utrzymać wysokie obroty. Podczas jazdy sprawia wrażenie, że zakres obrotów użytecznych jest dużo szerszy. Czuć wyraźny wzrost mocy i momentu obrotowego, co przekłada się na większą przyjemność czerpaną z jazdy. Może to z powodu gwałtownie oddawanej mocy, ale wydał mi się mocniejszy nawet od KTM-a SX-F 250.

 

SX 150 w prowadzeniu jest właściwie identyczny jak SX 125. Nie czuć różnicy ani w masie, która jest zresztą taka sama, ani poręczności czy zwrotności. Przełożenia skrzyni biegów są również takie same. Różnica pojawia się dopiero przy zębatkach; SX 150 ma o jeden ząb większą zębatkę zdawczą. Takie połączenie przełożenia i charakterystyki silnika odpowiadało mi znacznie bardziej, dlatego SX 150 jeździło mi się przyjemniej.

 

Test SX 125 i 150 jest częścią pełnej prezentacji nowych modeli KTM z serii SX oraz SX-F, którą znajdziecie tutaj.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany