Suzuki Shell Moto Szkoła - czy warto? - Motogen.pl

Tor Radom jest jednym z najkrótszych i najbardziej technicznych obiektów w Polsce. Jego długość wynosi 870 m, a szerokość nitki to 8-12 m zwiększona przy trybunach do 25 m. Najdłuższa prosta nieznacznie przekracza 100 m. Tor doskonale nadaje się do przeprowadzania wszelakich szkoleń motocyklowych; uniemożliwia rozwinięcie wysokich prędkości, a jednocześnie posiada wystarczającą szerokość do wykonania przewidzianych ćwiczeń.

Szkolenia Suzuki składają się z trzech etapów. Pierwszy obejmuje przede wszystkim manewry i kontrolę motocykla; instruktorzy poświęcają dużo uwagi poprawnej pozycji i zrozumieniu zachowania motocykla podczas podstawowych manewrów (zawracanie, slalom, wolna jazda, jazda po okręgu, ósemki, obserwacja otoczenia) oraz gwałtownego hamowania. Drugi etap jest zwiększony o pierwszą pomoc oraz jazdę torową. Etap trzeci to indywidualne zajęcia z instruktorami na torze wyścigowym. Szkolenie, w którym wziąłem udział to poziom podstawowy. Szczegółową relację całkiem niedawno zdał Wam Wojtek Grzesiak, nie będę zatem dublował opisu ćwiczeń i organizacji szkolenia. Dodam tylko, że kadra instruktorska, choć wymagająca, zapewniła przesympatyczną i pogodną atmosferę.

Poziom podstawowy motocyklistom z nieco większym doświadczeniem może wydawać się bezsensowny. Przynajmniej w teorii. Ot, kilka pachołków poustawianych na nitce toru, jakiś slalom, zawracanie – po co to komu?!. Już po chwili okazało się, że nawet wieloletnia praktyka nie zwalnia od treningów. Mimo, że mój staż jazdy na motocyklu przekracza 17 lat, po każdym ćwiczeniu zauważałem, że testowa Hayabusa coraz chętniej manewruje i mogę jeszcze dużo poprawić w swojej technice jazdy. W trakcie szkolenia byłem wręcz coraz bardziej zły na siebie, że lenistwo i rutyna odciągnęły mnie od tak prozaicznych czynności, jak trening manewrów. Instruktorzy szybko zauważyli niewielkie błędy, nie były na szczęście kompromitujące, ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Jeśli zastanawiacie się czy warto – odpowiadam – tak, zdecydowanie. Niektórzy nauczą się bardzo dużo, inni utrwalą dobre nawyki, a jeszcze inni znajdą okazję do corocznej rozgrzewki przed sezonem.

Już teraz nie mogę się doczekać przyszłorocznego II etapu (niestety, w momencie publikacji cykl szkoleń prawdopodobnie będzie już zakończony), i z tego miejsca dziękuję Suzuki Motor Poland za udostępnienie testowej Hayabusy. Do tematu motoszkoły wrócimy w tym roku raz jeszcze, publikując opinie biorących w niej uczestników.

Autor: Jakub Olkowski