I runda WMMP 2008 – Tor Poznań - Motogen.pl
Sobota przyniosła kilka niespodzianek. Ważnych niespodzianek! Pierwszą było rozgrywane po raz pierwszy w Polsce Superpole, gdzie 8 najszybszych w kwalifikacjach zawodników starało się uzyskać jak najlepszy czas podczas jednego okrążenia. Wielkie napięcie, świetna jazda całej ósemki i NIESAMOWITY wynik Szkopka, który pobił czas 1:35 i wywalczył 1:33. Jest kosmitą? Chyba tak.

W Superstock 600 wyścig dał wiele do myślenia. Renegat z pucharowych zmagań, Daniel Bukowski, wystrzelił mocno do przodu i przez chwilę prowadził stawkę, tasując się później z jadącym rewelacyjnie Stokłosą i szybkim Chmielewskim. Wspomniana trójka mocno odskoczyła od reszty. Na miejscu czwartym pędził Tomek Kędzior, zaś za jego plecami trwała zażarta walka o dalsze pozycje. Skorzystała na niej Jaworska, która mając problemy z zawieszeniem, choć starała się na takie drobnostki nie zwracać uwagi, podgryzała czołówkę i przebijała się na coraz wyższe pozycje. Niestety, wyścigu nie ukończyła z trywialnej przyczyny – braku paliwa… Cóż, Monika musi szybko „nauczyć się” nowego motocykla.
W pierwszej trójce dochodziło do niesamowitych przetasowań, Chmielewski ostro atakował pozycję lidera, ale to nie on, skorzystał na tym najbardziej. Po niesamowitym wyjściu na prostą startową Mati Stokłosa przeszedł koło rywali niczym tajfun. Jednak po kilku kółkach to Andrzej Chmielewski wysunął się na prowadzenie i pozycję utrzymał do samego końca wyścigu. Za nim na metę wpadli Stokłosa i Bukowski, po dłuższej chwili zameldował się Kędzior, a za nim reszta zawodników.

Po Superstock 600 na tor ruszyli zawodnicy Fiat Yamaha Cup. Tu też nie obyło się bez niespodzianek. Przemek Janik, który triumfował w ubiegłym roku w klasie R1, tym razem dosiadł „młodszej” siostry litrowego motocykla, R6. Debiut należy zaliczyć do niezwykle udanych, zakończył się pudłem, gdzie Janikowi towarzyszyli debiutujący w klasie Marcin Małecki i Wojtek Lemański. W kasie R1 przez większość wyścigu stawkę prowadził Konrad Wilusz, jednak na szóstym kółku popełnił błąd i oddał palmę pierwszeństwa Rafałowi Trzcińskiemu. Trzeci na mecie zameldował się Wojciech Mańczak.

Gdy zawodnicy FYC opuścili już tor, na pola startowe wyjechały dwucylindrowe BMW F800, a wśród nich jeżdżący od 3 tygodni na motocyklu 16-letni Słowak, Lubos Prokop. Lubos, który od czwartku systematycznie poprawiał czasy swoich okrążeń (z ok. 3 minut w piątek, zszedł do 2.07 w sobotnich treningach), nie ukończył swojego pierwszego wyścigu. Zdradziecka okazała się Duża Patelnia.

Ogólnie klasy FYC, jak i pucharu BMW, wspieranego przez nowego partnera, firmę TORN (tę samą, która ma własny team Kawasaki i wspiera Monikę Jaworską w startach na arenie europejskiej) wyglądają troszkę skromniej, niż w ubiegłym roku. Pola startowe opuściło kilku zawodników, a napływ świeżej krwi nie był tak duży, jak spodziewali się tego organizatorzy.

W klasie Pretendent tor był zapełniony chyba do granic możliwości. W wyścigu wystartowało 39 zawodników! To kolejny z rekordów obiektu. I co ciekawe, niektórzy na pozór „zieloni” zawodnicy wykręcili niesamowite czasy, przełamując z łatwością magiczną do niedawna barierę 1 minuty i 50 sekund.
W sobotę rozegrano też bieg pucharu Honda CBR 125, gdzie jako VIP wystartował Marek Szkopek. I w tym wyścigu nie obyło się bez emocji, mimo iż małe ścigacze na pozór nie są szybkie. Na Dużej Patelni poległ jeden z młodych zawodników, Maciek Gajc. Rozpędzony Mikro dosłownie przejechał po leżącym Maćku, ale na całe szczęście nikomu nie stało się nic poważnego, za to Maciej chodził po parku maszyn dumny, że to sam ubiegłoroczny vice-mistrz Superstock 600 zaszczycił go „przejazdem”.
Po zakończeniu wszystkich wyścigów, kiedy motocykle znalazły się pod czułą opieką mechaników, schowane pod kolorowymi namiotami, podpoznańskie Przeźmierowo nawiedził deszcz. Po całodniowym upale niebo straszyło błyskami i lało hektolitry wody na gorący asfalt toru. Sam wieczór był dla zgromadzonych na torze łaskawy, suchy i ciepły.

Niedziela – dzień święty święcić wyścigami

Po sobotnich upałach niedziela przywitała nas rześkim chłodem i pochmurnym niebem. Kiedy bladym świtem stałem na balkonie mojego pokoju hotelowego, wiał chłodny, przejmujący do szpiku kości wiatr, a przez niebo pędziły ciemne, zwiastujące deszcz chmury. Wiedziałem, co to oznacza dla Szybkiego Groszka – Moniki Jaworskiej i szczerze przyznam, że sam się do siebie w duszy śmiałem, pomimo tego, że kibicuję wszystkim, którzy się ścigają i za każdego mocno trzymam kciuki.
Dzień na torze zaczął się od rozgrzewek poszczególnych klas. 10 minutowe sesje pozwoliły na ostatnie przed wyścigami dostrojenie sprzętu i sprawdzenie wszystkich elementów motocykli.

Zobacz koniecznie wywiady z I rundy WMMP 2008:

Oficjalnie

Oficjalne rozpoczęcie sezonu zgromadziło w depot, tuż pod tarasem widokowym i wieżą chronometrażu, większość zawodników, oficjeli i obsługujących tor ludzi. Sporo przemówień, wspomnienie Krzysztofa Wydrzyckiego – człowieka nierozerwalnie związanego z wyścigami, kilka słów o sytuacji wyścigów w Polsce i wręczenie Pawłowi Szkopkowi nagrody za tytuł II vice-mistrza Europy. Miło. Miło znów zobaczyć wszystkich razem, miło znów posłuchać komentarzy Bogdana Wolnego i nieśmiertelnego tekstu „kilka taktów muzyki lekkiej, łatwej i przyjemnej…”

Fortepiany na start

Pierwszy wyścig pochmurnej niedzieli. I pierwsze emocje. Janik wyleciał z toru, ale udało mu się wrócić, włączyć do walki i zatriumfować. W R1 Konrad Wilusz pewnie prowadził aż do samej mety. Podążał za nim Rafał Trzciński. Niestety, na ostatnim okrążeniu wyleciał z zakrętu i tym sposobem drugie miejsce wywalczył Waldek Chełkowski.

GSX-R Cup

Pierwszy w tym sezonie wyścig Gixerów (w dwóch klasach 600 i powyżej 600) został przerwany po czterech okrążeniach. Kolizja dwóch motocykli zmusiła sędziów do przerwania zmagań. Po uprzątnięciu toru, powtórzono procedurę startową, rozstawiając zawodników na polach startowych zgodnie z pozycjami z trzeciego okrążenia. W klasie do 600ccm triumfowali Arek Śliwa i Janusz Mitko, trzeci był Mariusz Kondratowicz. W klasie powyżej 600ccm zwyciężył Tomasz Biernat, drugi linię mety minął Jakub Derecki, a trzeci Patryk Łogiewa.

BMW jPalio

Było spokojnie, a pierwsza trójka okazała się być powtórką wyniku z sobotniego wyścigu. Sympatyczne Beemki cały czas udowadniają, iż mogą być prawdziwie sportowymi motocyklami.

Emocje klas mistrzowskich

Zwycięzcy pucharu BMW nie zdążyli opuścić podium, gdy na starcie pojawiła się mistrzowska klasa Superstock 600. Ustawienia na polach startowych identyczne, jak w sobotnim wyścigu. Ale pogoda płatała figle – pojawił się deszcz, niewielki, lecz wyraźnie zaznaczający swoją obecność na szybach kasków i owiewkach motocykli. Zawodnicy skryli się pod parasolami swoich grid-girls, wszyscy z niepokojem spoglądali w niebo. Nagrzany asfalt dawał sobie jednak radę z wodą, wchłaniając ją bezpowrotnie. Mimo wszystko, sędziowie zdecydowali się na przełożenie startu. Podczas gdy cała stawka zjeżdżała do parku maszyn, ogłoszono „mokry”, 10 minutowy trening. Chętnych jednak brakowało, do chwili, kiedy Tomek Kędzior zdecydował się przejechać jedno kółko w celu sprawdzenia nawierzchni. Kiedy oznajmił „jest sucho”, wszyscy odetchnęli z ulgą. Ponownie 600 pojawiły się na polach startowych i po raz drugi rozpoczęto procedurę startu. Na tzw. okrążeniu rozgrzewkowym pecha miał Mateusz Stokłosa – na „Sławiniaku” odjechał mu przód, Mati krzesząc fontanny iskier poszedł ślizgiem po asfalcie. Skończył wraz z motocyklem w żwirze pobocza. Yamaha dzielnie zniosła upadek, głównie za sprawą dobrze rozmieszczonych crash-padów i osłonie dekla alternatora – jak najbardziej nadawała się do jazdy, ale sędziowie zatrzymali, palącego się do dalszych zmagań, Mateusza. Pod owiewki dostała się spora ilość piachu i żwiru, a dalsza jazda z takim nadplanowym bagażem groziła zabrudzeniem toru i mogła stwarzać niebezpieczeństwo dla innych zawodników. Młody Stokłosa ze smutną miną mógł jedynie obserwować zmagania swoich rywali. Za to sytuacja na torze wyglądała dosyć ciekawie, na kilka kółek prowadzenie objął litewski zawodnik, Arunas Gibieza, wchodzący w zakręty z efektownymi uślizgami tylnego koła, za nim gnali debiutant Bukowski i obrońca tytułu mistrzowskiego – Chmielewski. Nieobecność Stokłosy skwapliwie wykorzystał Tomek Kędzior, jadący bardzo systematycznie i szybko. Tuż przed połową wyścigu na prowadzenie wyszedł Bukowski, za nim pojawił się Chmielewski, Litwin spadł na dalszą pozycję, popełniając błąd i ustępując pola m.in. Kędziorowi, Grześkowi Nowakowi i Danielowi Kuchni oraz Waldkowi Zacha na Triumph’ie. Jaworska nieoczekiwanie spadła na przedostatnią pozycję, ale z okrążenia na okrążenia odrabiała straty i przebijała się do przodu w pięknym stylu, spokojnie wyprzedzając kolejnych konkurentów. Większość wyścigu przebiegała pod dyktando niesamowitego Bukowskiego, jadącego ubiegłoroczną Yamahą Stokłosy. Andrzej Chmielewski nie mógł wyprzedzić, Daniel nie dawał mu do tego żadnej okazji! Kędzior pewnie trzymał trzecią pozycję, za nim meldował się rewelacyjnie jadący Grzesiek Nowak, który ściga się… motocyklem z „pudełka” – jego R6 ma jedynie zmienione owiewki i układ wydechowy, a reszta, włącznie z przewodami hamulcowymi i zawieszeniami, to czysta seria! Brawo Nowak! Wspomniana wcześniej Jaworska dogadała się ze swoją Yamaszką i przebiła się na piąte miejsce. Pokazała, co to znaczy wola walki i doświadczenie. Piękną jazdę pokazali też wspomniani wcześniej Daniel Kuchnia (przesiadka na 600 z klasy Rookie pow. 600) i Waldek Zacha, zakochany w swoim Trumpeciku, który w ubiegłym sezonie „upalał” go skutecznie w klasie pucharu PZM.

Pod sam koniec wyścigu, kiedy wszystkim wydawało się, że nikt nie zagrozi Bukowskiemu, Andrzej Chmielewski zaatakował na prostej startowej, skrupulatnie wykorzystując możliwości swojego sprzętu i ogromne doświadczenie. Wyprzedził Daniela, ale do samego końca czuł na plecach jego oddech – debiutant nie zamierzał odpuścić i parł do przodu, jakby jego motocykl napędzały piekielne moce. Duże brawa!!!

Zobacz koniecznie wywiady z I rundy WMMP 2008:

Czas Królów

Superbike i Superstock 1000 wzbudzają zawsze największe emocje i ściągają tłumy widzów. Tak było i tym razem. Pierwsze pole startowe należało do niesamowicie szybkiego triumfatora Superpole, Pawła Szkopka. Zaraz za nim rozstawił się Irek Sikora, Marcin Walkowiak, „Profesor” Oskalodowicz i reszta naładowanych adrenaliną jeźdźców. Tym razem start odbył się bez najmniejszych problemów, deszcz odpuścił, pozostał jedynie lekki chłód, ale nie było to zbyt uciążliwe dla zawodników. Czerwone światło zgasło, pooooszli!!! Pięknie wystartował Irek Sikora i Bartek Wiczyński, który przesiadł się z Suzuki na Hondę przygotowaną przez Ten Kate. Szkopek jakby delikatnie zaspał na starcie, ale szybko nadgonił i wręcz pożarł konkurencję. Za nim cały czas trzymał się Sikora. W pewnym oddaleniu gnał Oskaldowicz atakowany non stop przez Marcina Walkowiaka. Za ich plecami rozgorzała walka: na kole Hondy Wiczyńskiego usiadł Marek „Mikro” Szkopek, który, jak sam twierdzi, na treningu może i nie osiągnął super wyniku, ale za to jego domeną jest wyścig. Zaraz za ich plecami Hubert „Rzeźnik” Tomaszewski odpierał ataki swojego ubiegłorocznego team-partnera – Adama Badziaka. Mimo, iż obaj jadą w różnych klasach, nie było mowy o taryfie ulgowej. Badziak skorzystał z problemu Rzeźnika – Hubertowi poluzowała się klamka hamulca i musiał zwolnić tempo, puszczając Adasia przodem. Jak pech, to pech – taki sport. Tomaszewski nie był jedynym, którego dosięgły kłopoty. Oskaldowicz zmagał się ze źle ustawionym zawieszeniem i w zastraszająco szybkim tempie doprowadził tylną oponę do stanu śmiecia. Sikora również nie pogonił za Pawłem Szkopkiem, chociaż jechał bardzo szybko. Paweł uciekł wszystkim na taki dystans, że mógł spokojnie jechać równym tempem, zupełnie niezagrożony na pierwszej pozycji. Młody Walkowiak wyprzedził starego wygę Oskalda i w pięknym stylu kontynuował jazdę. Największym pechowcem niedzielnego zmagania „litrów” okazał się Marek Szkopek. Na „Sławiniaku” motocykl Mikro stracił moc, silnik pracował z oporami, Marek zdołał dojechać do Małej Patelni i musiał zjechać na trawę – zatarł konia. W zastępstwie Marka emocji w wyścigu dostarczył nam Adaś Badziak, który wraz z Bartkiem tasowali się do ostatnich metrów, dając popis iście cyrkowych umiejętności. Tuż przed linią mety mało nie sczepili się owiewkami, Bartek wyprzedził Adama dosłownie o pół koła! Na ostatnim kółku poległ Robert Michalczewski – kolejny raz słynny „Sławiniak” zebrał swoje żniwo… „Litrówki”, podobnie, jak Superstock 600 pokazały, na jak wysokim poziomie rozpoczynają sezon nasi zawodnicy. Pierwszy wyścig i od razu pada nowy rekord ustanowiony przez Pawła Szkopka. Sikora zapowiada, że od następnej rundy wsiądzie na Pawła i nie będzie odpuszczał, podobnie jak pechowiec Mikro, który z uśmiechem zapowiadał walkę „do krwi ostatniej”.

125 – NA START!

W drugim wyścigu markowego pucharu Hondy, jako VIP wystartowała Monika „Szybki Groszek” Jaworska i od samego początku przewodziła stawce. Chyba usiłowała pobić rekord toru na małej CBR. Od samego startu roześmiana, zadowolona, znakomicie się bawiła. Jak stwierdza, podoba jej się idea organizatorów, aby zapraszać do ścigania w „małej” klasie doświadczonych zawodników, jako VIP’ów. Pamiętajmy, że kariera Moniki rozpoczęła się właśnie od startów w markowym pucharze, w klasie 125ccm.

Rookie

Od ubiegłego roku, ze względu na liczbę startujących, puchar Rookie podzielono na klasy pojemnościowe: do 600ccm i pow. 600ccm. Samych 600 pojawiło się na starcie prawie 30. Liczba 750 i „litrów” była zbliżona. Walka trwała od samego startu, aż do linii mety. W klasie do 600ccm pierwsze miejsce od początku do końca należało do Arkadiusza Śliwy, a drugie do Kacpra Trzyny. Na trzecim okrążeniu na najniższy stopień podium wskoczył Bartłomiej Imieliński i w tej kolejności zawodnicy wjechali na metę. W Rookie 1000 bój o pierwsze miejsce stoczyli Rafał Łyko i Andrzej Dzionek, a o trzecie miejsce Paweł Górka i Krzysztof Kalski. Pierwszy na podium był Rafał, drugi Andrzej, a trzeci Paweł.

Podsumowanie?

Cóż, wyścigi z roku na rok są coraz bardziej widowiskowe, walka coraz bardziej zacięta, a poprzeczka w niesamowitym tempie idzie w górę. I dobrze! Sama liczba zawodników zgłoszonych we wszystkich klasach przekracza 230, park maszyn pęka w szwach, zwiększa się znacznie liczba zespołów wyścigowych i kibiców. Wraz z tym rośnie zainteresowanie sponsorów i mediów, a zawodnicy zyskują szansę na pokazanie się szerokiej publiczności. Miejmy nadzieję, że wszystko to sprawi iż kontrowersje wokół toru wreszcie się skończą, że nie będzie więcej kłopotów z organizacją treningów i zawodów, a nieliczni protestujący mieszkańcy Przeźmierowa dostrzegą szansę na rozwój swojego regionu, jaką daje im tor.

Pełne wyniki I rundy WMMP 2008 znajdziecie klikając w ten link.

A za niecałe dwa tygodnie startuje druga runda WMMP! Po raz kolejny będziemy oglądać emocjonujące zmagania na asfalcie Toru Poznań!

Zobacz koniecznie wywiady z I rundy WMMP 2008: