Ewa Pieniakowska – stunt to nieodłączna część mojego życia - Motogen.pl

Stunt, podobnie jak inne dyscypliny sportu motorowego, jest opanowany przez mężczyzn i to właśnie oni wiodą tutaj prym. My postanowiliśmy pokazać również kobiece oblicze polskiej sceny stunterskiej. Przedstawiamy Wam Ewę Pieniakowską, 23-letnią dziewczynę, dla której freestyle motocyklowy stał się nieodłączną częścią życia.

MOTOGEN.PL: Od czego się zaczęła Twoja stuntowa przygoda? Co spowodowało, że zaczęłaś się tym zajmować i czym jest dla Ciebie stunt? W końcu jesteś jedną z niewielu kobiet w tym sporcie.
Ewa Pieniakowska: Zawsze marzyłam o własnym motocyklu! A od pewnego czasu moje marzenia zaczęły biec w kierunku posiadania stunt motocykla. Z fascynacją obserwowałam mojego kuzyna Mistrza Polski Rafała 'Stuntera 13′ Pasierbka, oraz wujka Janusza, który również uprawia ten sport, aż pewnego dnia postanowiłam spróbować sama. Stunt stał się dla mnie nieodłączną częścią mojego życia. Ten sport w moim odczuciu to mnóstwo emocji, zarówno dla widza, jak i zawodnika. Są to przeróżne uczucia. Niestety, nie zawsze pozytywne, bo często związane z wypadkami i przewlekłymi kontuzjami. Uprawianie tego sportu niesie ze sobą dużo pracy i skupienia na treningach. Stunt bardzo często kojarzy się ludziom negatywnie, z niebezpiecznymi 'wygłupami na motorze’, chociaż w rzeczywistości jest inaczej. Jeżdżę w wyznaczonych do tego miejscach, nie narażając innych uczestników ruchu drogowego na niebezpieczeństwo.
 

MG: Jak była reakcja najbliższego otoczenia i stunterów, kiedy zaczęłaś jeździć?
EP: Reakcje były różne, tak jak różni są ludzie. Staram się jednak pamiętać tylko te pozytywne! Najważniejsza jest dla mnie akceptacja najbliższych. Mam kochaną mamę, która bardzo, bardzo mnie wspiera.
 

MG: Z czego czerpiesz inspirację? Na kim się wzorujesz podczas doskonalenia swojego stylu jazdy?
EP: Moją inspiracją i wzorem jest Stunter13. Oprócz technicznych tricków wykonuje również mnóstwo akrobatycznych ewolucji. Nie chciałabym tu nikogo faworyzować, bo każdy wnosi do tego sportu coś innego. Ciężko mi ocenić czy posiadam własny i oryginalny styl jazdy. Mam nadzieję, że tak. Staram się po prostu jeździć i nie wzorować bardzo na nikim. Sama wybieram sobie tricki o różnym stopniu trudności, których chcę się nauczyć. Jak w każdym sporcie, początki nie należą do najlżejszych, więc aby uporządkować ten chaos, zasięgałam porad u kuzyna.
 

MG: Nad czym obecnie pracujesz? Co sprawia Ci największą trudność, a co jest największą frajdą dla Ciebie podczas freestylowej jazdy motocyklem?
EP: Obecnie staram się wrócić do formy po dość długiej przerwie, spowodowanej kontuzją ręki. Właśnie taki brak ciągłości treningów, wybicie z rytmu jest dla mnie największą trudnością i sprawia, że nie mogę skupić się na nowych trickach, a jedynie szlifuję stare. Natomiast moją największą frajdą jest każdy pozytywnie i bezkontuzyjnie odbyty trening. Robiąc to, co robię, czuję się spełniona. To jest w życiu najważniejsze. Mój ulubiony trick to spreader.
 

MG: Jak trenujesz? Szczególnie teraz, kiedy za oknem deszcz i temperatura bliska zeru. Ile czasu poświęcasz na doskonalenie swoich umiejętności?
EP: Niestety, bardzo mało czasu poświęcam na doskonalenie swoich umiejętności ze względów finansowych, więc tak naprawdę złe warunki atmosferyczne nie są największą przeszkodą. Jeśli tylko mój motocykl jest sprawny i zatankowany, wtedy trenuję. Najbardziej przeraża mnie typowy okres zimowy, w którym nie ćwiczę, ponieważ nie mam dostępu do żadnej hali :(.
 

MG: Twój sprzęt, czyli czym jeździsz, jeździłaś i może na co chciałbyś się przesiąść?
EP: Moją pierwszą „stunt maszyną” była motorynka z silnikiem Simsona. Drugą Honda XR50R, a obecnie jeżdżę Hondą CBR600 F3. Moim marzeniem jest natomiast Honda CBR600 F4i. Wszystkie modyfikacje zarówno w moim obecnym motocyklu, jak i w poprzednich przeprowadzili moi wujkowie, Janusz Salera i Zdzisław Salera, czyli moje „złote rączki”, za co, korzystając z okazji, chciałabym im bardzo podziękować. Honda, którą obecnie jeżdżę, wyposażona została w HB, czyli tylny hamulec w ręku i klatkę chroniącą silnik motocykla. Oczywiście, ma wgnieciony bak, który jest potrzebny do różnych trików, dużą zębatkę oraz wyciętą dziurę w tylnej części siedzenia.
 

MG: Twoje dotychczasowe osiągnięcia, czyli co do tej pory w swojej karierze uważasz za najważniejsze?
EP: Może to banalne, lecz za najważniejsze moje osiągnięcie uważam drogę, jaką przeszłam, aby znaleźć się w punkcie, w którym jestem obecnie. Sama zarobiłam na swój motocykl, prawo jazdy oraz kask i wszystkie ochraniacze. Bardzo długo zbierałam, odkładałam każdą złotówkę. Kosztowało mnie to dużo wyrzeczeń i tak samo zresztą jest do teraz.
 

MG: Oczywiście, nie może się obyć bez pytania o plany na przyszłość. Nowe tricki, występy, zawody…
EP: Staram się nie planować przyszłości. Życie różnie się układa. Kocham to, co robię. Chciałabym móc się utrzymać w tym sporcie, rozwijać, startować w zawodach, dawać pokazy.
 

MG: Tak kobiecym okiem, jak oceniasz scenę stunterską w Polsce? Czy jest coś, co chciałabyś zmienić?
EP: Chciałabym, aby na polskiej stunt scenie odbyły się zawody z klasyfikacją kobiet ;).
 

MG: Dziękujemy za rozmowę i życzymy pełnego powrotu do zdrowia.

Więcej o motocyklach Honda