Camp Skrzypiec WOMEN'S CUP, czyli Kobiety w Motorsporcie - Motogen.pl

autor: Ewa Pikosz

Dzięki Patrycji Komko i Joannie Modrzewskiej miałam przyjemność w tym roku wziąć udział w niesamowitym projekcie stworzonym z myślą o dziewczynach, które chciałyby spróbować swoich sił w zawodach cross country. Była to niesamowita dla mnie okazja, aby spędzić czas w towarzystwie tylu przesympatycznych Riderek z całej Polski. Camp zorganizowany był zawsze dzień przed zawodami. Pod czujnym okiem Patrycji, Joanny oraz Wojtka Rencza mogłyśmy poznać trasę, a trudne technicznie elementy powtórzyć kilka razy. Podczas spotkania wiele dziewczyn przełamało swoje lęki i z optymistycznym nastawieniem pojawiały się na linii startu w niedzielę.

U mnie najczęściej wyglądało to tak, iż w sobotę o 5.30 wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę Winowa, a za drugim razem w stronę Skrzypca. Na miejscu witały mnie zawsze uśmiechem znajome twarze. Patka z Asią czekały już w biurze i rejestrowały przybywające na miejsce dziewczyny. Po wszystkich formalnościach ruszałyśmy na rozgrzewkę. Rozpoczynałyśmy od prawidłowej pozycji na motocyklu ćwicząc jazdę na torze w kształcie ósemki. Wojtek udzielał cennych rad Riderkom. Afrykańskie temperatury powodowały, że szybko jednak przemieszczałyśmy się na trasę.

Omawialiśmy każdy trudny element tak, aby trasa nie budziła obaw przed wyścigiem dnia następnego. Tor super enduro, podjazdy, zjazdy w lesie. Wszystko co najważniejsze zostało omówione i przejechane przez wszystkich uczestników. W Skrzypcu zorganizowano nawet na koniec dnia mały wyścig, który nagrodzono drobnymi gadżetami.

O Winowie wspominałam już Wam wcześniej. Natomiast z niedzielnego wyścigu w Skrzypcu jestem bardzo zadowolona. Mimo, iż trasa odcinkami była bardzo wąska, co uniemożliwiało wyprzedzanie, udawało mi się utrzymać równe tempo. Dwukrotne zderzenie podczas wyprzedzania spowodowało jednak liczną stratę. Co innego niestety podczas zawodów w Głuchołazach. Dla mnie szalony dzień, którym o mały włos nie kosztował mnie zdrowia. Kilkugodzinna podróż na miejsce zawodów, półtoragodzinny wyścig w 33 C i niesamowitym kurzu oraz również długi powrót do domu. Podczas wyścigu miałam chyba najwolniejsze tempo, ale i szybszego nie potrafiłam sobie nadać. Ogromnym wsparciem w tym dniu wykazała się moja mama, która zdecydowała się na tą zwariowaną podróż razem ze mną! Wyścig w Skrzypcu i Głuchołazach ukończyła na trzeciej pozycji.

Czerwcowa data oraz miejsce zawodów do chwili obecnej nie jest znana, tak więc nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić wszystkie Riderki na trzeci Camp treningowy do Wałbrzycha 9-10 czerwca! Każde takie spotkanie uważam za bardzo udane, gdyż wiele elementów, które mogłyby sprawić dziewczynom trudności na wyścigu zostały omówione i każda z nas mogła je pokonać. Uważam, że dziewczyny zrobiły ogromnie dobrą robotę dzięki, której mam nadzieję będzie nas na zawodach coraz więcej.