Bimota - ponowna ucieczka z własnego pogrzebu - Motogen.pl

Gdybyśmy chcieli opisać wszystkie wzloty i upadki Bimoty, wyszedłby scenariusz na kilka sezonów “Ojca Mateusza z Klanu jak Miłość”. Firma co jakiś czas balansuje na krawędzi bankructwa, po czym znajduje cudowne ocalenie w postaci tajemniczego inwestora na białym koniu. W ostatnich dniach w mediach pojawiły się plotki o kolejnym niekontrolowanym locie ku ziemi, na które stanowczo zareagowały władze Bimoty.

Firma w 2013 roku pozyskała stabilnego inwestora ze Szwajcarii i za jego pomocą udało się stworzyć model BB3, z którym Bimota wiązała duże nadzieje. Motocykl napędzany był udaną jednostką z BMW S1000RR, nie udało mu się jednak uzyskać homologacji do wyścigów World Superbike, co zaowocowało bolesną porażką całego projektu. Jeśli wierzyć doniesieniom niektórych portali, firma w ostatnich tygodniach zamknęła fabrykę i zawiesiła wszelkie działania biznesowe.

W przesłanym do mediów oświadczeniu Bimota twierdzi, że plotki o jej śmierci są grubo przesadzone. Siedzibę firmy przeniesiono do nowej lokalizacji w mieście Rimini, a bieżące działania skupiają się na zapewnieniu serwisu i części zamiennych dotychczasowym klientom. Nie wspomniano o nowych projektach, prawdopodobnie znów trwają poszukiwania dobrego wujka z grubszym portfelem. Tak to jest ze starzejącymi się legendami – z biegiem czasu utrzymanie ich przy życiu kosztuje coraz więcej.